[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liłam. Uświadomiłam to sobie, kiedy Lucy pojawiła
siÄ™ na scenie.
144 CATHY WILLIAMS
 Innymi słowy, byłaś zazdrosna.
To już lepiej. Naprawdę podobała mu się myśl, że
Tessa jest o niego zazdrosna. Więcej nawet, serce
podskoczyło mu z radości.
 Byłam realistką  poprawiła go chłodno.  Do-
konałeś wyboru, i dobrze. To nie jest mój wybór
i nie zamierzam tracić czasu na coś, co donikąd
nie prowadzi.
 Bardzo słusznie.
Ruszył do drzwi, spodziewając się, że Tessa
go odprowadzi. Ona jednak siedziała z nieruchomą
twarzÄ….
Zawahał się; chciał spytać, jak się miewa jej chora
kostka, ale uznał to za głupie.
 Przekaż Lucy, żeby się ze mną skontaktowała.
Możesz przyjść z nią razem i odebrać wypłatę  dodał
nieoczekiwanie dla samego siebie.
Sposępniał, świadomy, że pokazał szczelinę
w swojej zbroi, Tessa jednak niczego nie zauważyła.
 Wolałabym, żebyś ją przysłał pocztą.
 Słuchaj, oboje jesteśmy dorośli. Nie ma potrze-
by unikać mnie jak zarazy.
Po co miałaby się wystawiać na kolejne zranienie?
 Nie widzę powodu się spotykać. Zresztą będę
zajęta szukaniem pracy.
 Jasne. Nieważne.
Wyszedł z pokoju, a chwilę pózniej zatrzasnął za
sobą drzwi wejściowe.
Wszystko poszło zgodnie z planem, naprawdę.
Był wolnym człowiekiem.
KAPRYSY MILIONERA 145
Pierwotnie miał zamiar wrócić do biura, ruszył
jednak w stronę domu matki, powtarzając w myślach
właśnie odbytą rozmowę. Nie chciał tego, lecz nie
potrafił wymazać jej z pamięci.
Zrobił to, co zamierzał. I dobrze, że wyjaśnił
sprawę z Lucy. Zamyślony, omal nie wjechał w tył
auta stojącego przed nim. Nie dawała mu spokoju
myśl, że między faktami, które poznał, istnieje jakiś
związek, żywotna relacja, którą powinien odkryć.
Nagle zrozumiał.
Tessie zależało na trwałym związku, sama to
powiedziała. Kobieta jej pokroju nigdy by się nie
związała z mężczyzną dla rozrywki, nieważne, jak
bardzo by ją pociągał. Wiedział to doskonale.
Co znaczyło, że związała się z nim, ponieważ...
Wniosek nasuwał się sam: ponieważ się w nim
zakochała. Może sama nie zdawała sobie z tego
sprawy, może udawała przed sobą, on jednak myślał
inaczej. Myślał, że zakochała się w nim, zanim
jeszcze poszli razem do łóżka, i jej fizyczna kapitula-
cja była jedynie logiczną konsekwencją zaangażowa-
nia uczuciowego.
Z zaskoczeniem uświadomił sobie, że znajduje się
pod domem matki. Czuł się lekko oszołomiony; nie
bardzo rozumiał, co się z nim dzieje.
Wkrótce zapomni o Tessie i będzie gotów ruszać
na dalsze podboje. Za tydzień być może będzie już
z innÄ… kobietÄ…  nieskomplikowanÄ…, sympatycznÄ…
i niestawiającą wymagań...
146 CATHY WILLIAMS
Kiedy trzy dni pózniej Tessa zobaczyła w plotkar-
skim piśmie zdjęcie Curtisa z rozkoszną blondynką,
stwierdziła, że musi odpocząć. Zamierzała przywitać
Nowy Rok razem z Lucy  zaniepokojonÄ…, ciekawÄ…
i czekającą tylko na właściwy moment, by porządnie
wypytać siostrę  lecz teraz zmieniła zamiar.
Musi wyjechać, natychmiast. Znalezć się w nowym
otoczeniu. Z domem wiązało się zbyt wiele bolesnych
wspomnień. Nie zadała sobie nawet trudu, by osobiś-
cie powiadomić siostrę o swojej decyzji  zostawiła jej
liścik na kuchennym stole. Wyjeżdża do Dublina. Na
wszelki wypadek podała nazwę hotelu i numer telefo-
nu, lecz nie wspomniała, kiedy wraca.
Wspaniale było wyjść z domu z jedną torbą,
dwiema książkami i bez odpowiadania na setki głu-
pich pytań.
Wrażenie to utrzymywało się w samolocie i w ho-
telu  skromnym, przytulnym miejscu, pachnÄ…cym
drewnem i lawendą. Pójdzie na zakupy, a po po-
wrocie posiedzi w wykładanym drewnem salonie,
czytajÄ…c przy kominku. CzytajÄ…c i zapominajÄ…c
o wszystkim. Już zaczynała zapominać!
Tę mantrę powtarzała przez cały dzień, spędzony
na wędrówkach po sklepach. Potem zjadła lunch
w restauracji i czytała przy ogniu książkę numer
jeden. Małżeństwo prowadzące hotel było czarujące
i nie zdziwiło się, gdy poprosiła o wcześniejszą
kolację, tak aby mogła przed północą iść do swojego
pokoju. Posiłek podano przy małym stoliku w kącie
jadalni, w której trwały już przygotowania do wie-
KAPRYSY MILIONERA 147
czornej zabawy. Tessa czuła, że nareszcie zaczyna
dochodzić do siebie. Może, pomyślała leniwie, po-
winna przeprowadzić się do Dublina na stałe, po-
szukać nowej pracy i zapomnieć o Curtisie Diazie?
Nie śpiesząc się, jadła zupę i wyobrażała sobie
nowe życie. Prawie zdołała zapomnieć jego imię, nie
wspominając już o wyglądzie. I to chyba dlatego
udało się jej nie zauważyć wysokiej postaci, która
nagle pojawiła się w głębi sali. Mężczyzna rozmawiał
z właścicielem hotelu, wodząc wzrokiem po wnętrzu
jadalni. Dopiero kiedy jej oczy spotkały się z jego
przeszywającym spojrzeniem, dotarło do niej... Lecz
nawet wtedy widok Curtisa tutaj był zbyt niewiary-
godny. Patrzyła więc z niedowierzaniem, gdy szedł
przez salę. Zbliżał się, oszołomiona musiała przy-
znać, że to nie halucynacja.
 Twoja siostra powiedziała, że cię tu znajdę
 zaczÄ…Å‚, stajÄ…c przed niÄ….  Jedz, nie chcÄ™ ci przery-
wać posiłku.
 Po co przyjechałeś?  spytała cicho, drżącym
głosem.  Jest sylwester... nie powinieneś się gdzieś
bawić?
 Myślisz, że chcę tu być?  burknął, przegarnia-
jąc palcami włosy.  Przyjechałem, bo musiałem.
 Jeśli to ma jakiś związek z pracą, to zle trafiłeś.
Zostawiłam wszystko w porządku, moja zastępczyni
da sobie radÄ™.
 Nie chodzi o pracę, na miłość boską!
Uderzył pięścią w stół, Tessa drgnęła przestra-
szona.
148 CATHY WILLIAMS
 Więc o co? Już rozmawialiśmy ze sobą. Wy-
starczająco długo.
 Nie powiedziałaś, że mnie kochasz.
Słowa padły niczym krople ołowiu w gęste jezioro
ciszy. Tessa poczuła, że blednie. Otwarła usta, lecz
nie wydobył się z nich żaden dzwięk.
 Co za i-idiotyczny pomysł  wyjąkała wreszcie
i roześmiała się. Trochę histerycznie.
 Wcale nie  odparł cicho, nachylając się nad
stołem.  Nie należysz do dziewczyn, które idą
z facetem do łóżka dla zabawy.
 To już ustaliliśmy  mruknęła skrępowana.
 Fakt  przyznał.  I dlatego zacząłem się za-
stanawiać, czemu w ogóle poszłaś ze mną do łóżka...
Nie mogła dłużej zaprzeczać. I nie czuła nawet
gniewu wobec niego. Nadal zastanawiała się, co
chciał zyskać, przyjeżdżając tutaj, lecz nawet cie-
kawość zbladła wobec przytłaczającego poczucia
klęski.
 Masz rację  przyznała.  To chciałeś ze mnie
wydobyć? W porządku. Nie chciałam tego i wiedzia- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl