[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sennej twarzy. Sam był zamyślony.
 Chodz ze mną  miękko skierował ją ku sali dancingowej i
poprowadził na parkiet. W pomieszczeniu było gorąco, panowała dziwna
atmosfera.
 Nauczę cię tańczyć  zaszeptał. Jego oczy kusiły ją. Wziął ją
delikatnie w ramiona i pociągnął na środek wirującej sali.
Phillida podążyła za nim nie protestując. Przeniosła się myślami w
dawne dni, kiedy tak często tańczyli razem.
Wolny, zmysłowy rytm wywierał na nią nieodparty czar. Grant
wykorzystał w pełni nastrój i gdy melodia dobiegła końca, przycisnął ją
mocno do siebie. Nie próbowała nawet się ruszyć.
W uścisku czekali na następny taniec. Po sambie przyszło tango, po
walcu fokstrot. Ale tempo było bez znaczenia. Wirowali razem po
posadzce, poruszając się do rytmu we własnym, intymnym tańcu miłości.
Godzina minęła niepostrzeżenie. Grant zniżywszy głos wyszeptał jej
do ucha:
 Chodzmy na górę.
Wciąż oszołomiona Phillida poszła do jego pokoju.
66
RS
Gdy zdejmował z niej szal, jej ciało przebiegł delikatny dreszcz. W
chwilę pózniej już cała drżała w oczekiwaniu. Grant czułymi palcami
masował skórę jej szyi i ramion.
Oczy zapłonęły mu pożądaniem. Phillida czekała na spełnienie
obietnicy, którą zawarł w każdym swoim słowie, spojrzeniu i ruchu. Przez
ostatnią godzinę uwodził ją. Zdawała sobie z tego sprawę, ale brakowało
jej woli, aby się przeciwstawić.
Oddech stał się szybszy. Grant powoli masował ją coraz delikatniej.
Zanurzył dłonie w jej gęstych włosach. Głęboko oddychał. Pochylił się, by
złożyć pocałunek na jej wargach. Była to już delikatna, wymagająca
odpowiedzi pieszczota,
 Wiesz, że pragnę ciebie, Phillido  wyszeptał przerywanym
głosem.  Ale jeśli zrobimy to teraz, oboje będziemy rano żałować. Ty,
ponieważ w gruncie rzeczy nie chcesz mnie, a ja dlatego, że
wykorzystałbym twoje zmęczenie i to, że trochę za dużo wypiłaś. Więc
idz! Dziękuję za ostatnią godzinę, moje kochanie.
Przepchnął ją delikatnie przez wspólne drzwi i zamknął je. Phillida
potknęła się i upadła na łóżko. Azy spłynęły jej po policzkach. Ona go nie
chce! Jak mało wiedział. Ciało dziewczyny w dalszym ciągu drżało.
** *
Następnego dnia Phillida zachowywała się z rezerwą. Dobrze
kontrolowała swoje emocje. Grant również zdawał się niewiele sobie
przypominać z wydarzeń poprzedniego wieczoru.
Zabrano dokumenty z hotelowego sejfu. Gdy nie korzystano z nich,
znajdowały się pod kluczem, niedostępne wścibskim oczom.
67
RS
Phillidę zaskoczyła waga tajemnicy dyskutowanej podczas
konferencji. Każdy z jej uczestników zobowiązany był strzec jej, jak
swego życia. Ona również. Przeszedł ją lekki dreszcz. Napawał to
drobnym lękiem, ale nie było już odwrotu.
Prawie przez cały dzień, zastanawiała się, co zrobić z Jean-Pierre'm.
Nie bardzo miała ochotę na spotkanie, ale w pewnym sensie był on obroną
przed Grantem. Jeśli nie zobaczy się z Jean-Pierre'm, Grant będzie chciał,
by z nim spędziła wieczór, a ona bała się tego.
W czasie obiadu wyjęła z torebki karteczkę z numerem telefonu
Jean-Pierre'a, położyła ją przy aparacie. Powinna zadzwonić, czy też nie?
Kładąc rękę na słuchawce, zdecydowała się jeszcze chwilę poczekać.
Wciąż był czas na podjęcie decyzji.
Popołudniowa konferencja skończyła się wcześniej. Właśnie
porządkowała notatki dla Granta, gdy rozległ się dzwonek telefonu. Grant
szybko odebrał.
 Chwileczkę  powiedział.  Phillido, to do ciebie.
 Do mnie? Kto?  zdziwiła się.
 Telefon z Anglii.
 Anglia!
Rzuciła się do słuchawki.
 Tak? Kto mówi?  Powiedziała z niepokojem. Kilka trzasków,
bełkot recepcjonistki w łamanej angielszczyznie, dopiero po chwili czysto
brzmiący głos jej ojca.
 Phillido, kochanie? Tu ojciec.
 Co się stało?
68
RS
 Spokojnie, moja droga, nic poważnego, ale myśleliśmy, że trzeba
ci powiedzieć. Andy.
Phillidzie zrobiło się słabo. Usiadła ciężko na fotelu, była mokra od
potu.
 Co się stało?!  Zapytała ze strachem.  czy to coś poważnego?
 Miał wypadek podczas konnej jazdy. Spadł z konia i złamał nogę.
Lekarz podejrzewa lekki wstrząs mózgu. Andy jest teraz w Szpitalu
Okręgowym.
 O, ojcze!  Lamentowała.  Dlaczego to się musiało stać akurat
teraz?
 Nie martw siÄ™. Twoja matka jest z nim.
 Biedna mama! Wracam do domu. Oczekuj mnie dziÅ› wieczorem.
 Właściwie to nie ma potrzeby, żebyś wracała...  zaprotestował.
 Nic nie mów, tato. Wracam. Do zobaczenia. Podniosła głowę i
spotkała zaniepokojone, pytające spojrzenie Granta.
 KÅ‚opoty w domu?
 Tak. Muszę wracać do Anglii  głos drżał jej z niepokoju. 
Wybacz, Grant. Czy dasz sobie sam radÄ™?
 Oczywiście. Większość pracy mamy już zresztą za sobą. Gdyby
nie jutrzejsze spotkanie, to pojechałbym z tobą. Co się stało?
Za nic w świecie nie może mu powiedzieć.
 Wypadek.
 Twoja matka! Co siÄ™ z niÄ… dzieje?
 Jest w szpitalu  kłamała.  Grant, możesz zarezerwować mi
bilet na samolot? Muszę się spakować.
 Dobrze, już biorę się za to.
69
RS
W przeciągu godziny była na lotnisku. Grant uparł się, żeby ją
odwiezć. Podczas drogi nie zamienili ze sobą ani słowa. Dopiero w chwili
rozstania przerwał jej posępną zadumę.
 Szkoda, że nie mogę lecieć z tobą.
 Dam sobie radę. Dziękuję za dobre serce.
 ProszÄ™, Phillido. Wez to  wcisnÄ…Å‚ jej banknot
pięćdziesięciofuntowy w dłoń.  Wez taksówkę z Heathrow do domu.
Najszybciej i najprościej, nie stracisz czasu, czekając na autobusy.
Potraktuj to jako wydatek związany z podróżą służbową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl