[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego zataiła te okoliczności? Obawiała się, że wrócił nielegalnie do Polski. W
przeciwnym wypadku dałby przecież znać o sobie. Myślała, że się ukrywa. Nie chciała go
demaskować.
- Sprawdziliście te zeznania? - zapytał Sulibor.
- Oczywiście. Okazało się, że Chreptowiczowa mówiła tym razem prawdę. Pokazała
fotografiÄ™ i listy od syna z Kanady.
- Tak - Sulibor wydawał się nareszcie poruszony - i co dalej?
- Zaczynamy badać szczegółowo przeszłość fałszywego Chreptowicza. Jego pierwszy
ślad w Polsce pojawia się w roku 1950, ściślej - trzeciego września 1950 roku, kiedy to
zgłasza się na kurs traktorzystów w Kęsicach na Dolnym Zląsku. Co robił, gdzie się obracał
przed tą datą, nie udało nam się stwierdzić. Potem cała jego kariera leży jak na dłoni. Kończy
z odznaczeniem kurs traktorzystów. Pracuje przez pół roku w POM-ie, gdzie zostaje
przodownikiem i aktywistą młodzieżowym. Posiada już teraz legitymację służbową, dowód
osobisty, świadectwa z ukończenia kursów, dyplomy i piękną ankietę personalną. Z takim
kapitałem zakładowym czuje się już zupełnie pewnie. Przenosi się do Radomia. Kończy kursy
samochodowe. Dostaje siÄ™ do pracy w OZR. Tak wyglÄ…da stan faktyczny.
- Wspomniałeś o dowodach - powiedział Sulibor - z jakimi dokumentami zgłosił się na
kurs traktorzystów w Kęsicach?
Zamiast odpowiedzi Dzikowicz wydobył z akt czerwoną teczkę i otworzył.
W teczce znajdowała się okupacyjna  kenkarta , stara legitymacja szkolna, świadectwo
ukończenia siedmiu klas szkoły powszechnej w Tarnowie, odpis metryki z 1944 roku i
odcinek wymeldowania z Tarnowa noszÄ…cy datÄ™ 31 sierpnia 1950 roku.
- Czy sprawdzaliście autentyczność tych dokumentów? - zapytał Sulibor.
- Tak, Samborku. Tu właśnie dochodzimy do jądra sprawy. Z wyjątkiem odcinka
wymeldowania wszystkie są prawdziwe, autentyczne... Ich prawny właściciel od 1944 roku
nie był obecny w kraju, a więc fałszywy Chreptowicz mógł się w nie zaopatrzyć tylko za
granicÄ….
- Rozumiem - mruknął Sulibor - i stąd wyciągnąłeś wniosek, że Chreptowicz przybył do
kraju z zagranicy...
- Tak jest... został przerzucony do kraju nielegalnie... - Dzikowicz zerwał się teraz
podniecony z krzesła. - Załóżmy teraz, że Chreptowicz jest istotnie agentem ośrodka, którego
ogniwo zdemaskowaliśmy w Radomiu, załóżmy wreszcie istnienie stałego kanału
przerzutowego X, co do którego nie macie, zdaje się, już wcale wątpliwości. Kanału dla
obsługi tegoż ośrodka - a wniosek nasuwa się sam: Chreptowicz został przerzucony tym
właśnie kanałem. Zdaje się, że to byłoby logiczne.
- Tak, to byłoby logiczne. - Sulibor wstał z miejsca i zaczął przechadzać się po
gabinecie - to byłoby logiczne, gdyby przesłanki były pewne i sprawdzone. Tak jednak nie
jest... Niestety, są to tylko dość swobodne domysły. Czy masz na przykład pewność, że te
dokumenty zostały nabyte za granicą? Prawdziwy Chreptowicz mógł je zostawić w kraju...
mógł...
- Nie - przerwał Dzikowicz. - Tu nie może być żadnych wątpliwości. Zbadaliśmy
sprawę najdokładniej. Mamy zeznania starej Chreptowiczowej. Syn nosił stale wszystkie
dowody przy sobie z uwagi na ciągłe legitymowanie i łapanki. Razem z tymi dowodami
został wywieziony do Niemiec.
- Mógł je przesłać, mógł je wreszcie przewiezć przez granicę kto inny. Nie, to nie jest
dowód, to zaledwie bardzo słabiutka poszlaka.
- Sama, być może. Ale łącznie z innymi... Zapominasz, że Chreptowicz wstępuje u nas
na arenę dopiero trzeciego września 1950 roku...
- Nie zapominam, bynajmniej. Lecz czegóż to dowodzi? Dowodzi tylko tego, że przed
tą datą nie występował pod nazwiskiem Chreptowicz.
- Boże... co z ciebie za piła - westchnął Dzikowicz. - Za kogo ty nas właściwie masz?
Czy myślisz, że nie sprawdziliśmy dokładnie wszystkich kartotek, rejestrów i archiwów?
Człowiek o takich rysach twarzy i liniach papilarnych nigdzie nie był u nas notowany. Nie
miał więc powodów do ukrywania się i zmiany nazwiska. A wreszcie... skończmy już z tą
zabawą. Do czego ty mnie chcesz właściwie przekonać, Suliborku? Powiedziałem ci przecież
z góry. Dowodów nie mam - są tylko poszlaki. Gdyby sprawa była udowodniona, zamiast cię
tu trudzić, dałbym ci od razu adres twojego kanału. Jedz! Likwiduj. Popełniasz poza tym ten
błąd, że wszystko rozpatrujesz osobno. Być może, poszczególne poszlaki są słabe. W sumie
jednak składają się na dość mocne, logiczne oskarżenie. - Dzikowicz zaczął się denerwować.
- Proszę cię więc, Samborku, przestań łapać mnie za słowa i porozmawiajmy poważnie.
- Dobrze, porozmawiajmy poważnie. Otóż powiem ci, co myślę o tym wszystkim. Cała
ta historia wygląda na pewno podejrzanie i zdaje mi się, że jesteś na dobrym tropie, ale mnie
chodzi o kanał. I tu muszę powiedzieć, że rozczarowałem się. Sprawa Chreptowicza w
obecnym stanie śledztwa jest pod tym względem dla mnie poszlakowo pusta. Nie zawiera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl