[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kółka walizki przejechały po bucie Lucy akurat w chwili, gdy dotarła
do drzwi mieszkania. Zaklęła z bólu. Była zmęczona, obolała po podróży i
znalazła się na granicy depresji wywołanej decyzją o pozostawieniu Petera
samego w hotelu.
Zrobiła to w dobrej wierze, tak przynajmniej powtarzała sobie w
myślach.
Wygrzebała klucze z torebki, otworzyła zamek i ostrożnie uchyliła
drzwi, pamiętając, że Kakao tylko czeka na okazję, żeby się wymknąć z
domu. Jeszcze jej tego brakowało, żeby poświęcić noc na tropienie kota w
zakamarkach budynku.
Zapaliła światło w kuchni i zdziwiła się, że nigdzie nie widzi zwierzaka.
Zazwyczaj Kakao podchodził do drzwi, licząc na pieszczotliwe podrapanie za
uszami lub jakiś smakołyk.
Miała tylko nadzieję, że Ethan nie porzucił posterunku i nie pozwolił
kotu uciec albo umrzeć z głodu.
Kocia miseczka stała na środku stołu świeżo wylizana do czysta. W
kącie kuchni w drugiej misce czekał zapas wody.
Zmarszczyła czoło i poruszając się na palcach, dokonała obchodu
mieszkania. Kiedy zajrzała do salonu, ostatkiem woli powstrzymała wybuch
śmiechu. Na kanapie; spali Ethan i Kakao. Kakao leżał na klatce piersiowej
Ethana unoszącej się w rytm oddechów, a ręka opiekuna spoczywała na
grzbiecie kota. Zwiatło włączonego telewizora oświetlało obie postacie.
Wyczuwszy czyjąś obecność, Ethan obudził się i zamrugał powiekami.
- Witaj! - zawołał wesoło. - Nie spodziewałem się, że tak szybko
wrócisz.
- Tak się złożyło.
Uśmiechając się, pogłaskała trójkolorowego pieszczocha.
- Gdzie Peter? - Ethan rozglądał się, jakby był pewien, że lada moment
przyjaciel wyskoczy zza pleców asystentki.
Na dzwięk tego imienia zacisnęła usta.
- Wciąż w Nowym Jorku. - Odwróciła wzrok i cofnęła się o parę
kroków.
84
SCANDALOUS
Ethan usiadł powoli, starając się nie przestraszyć kota. Kakao
zeskoczył na poduszkę, ziewnął, wygiął grzbiet, zwinął się w kuleczkę i
kontynuował drzemkę.
Mężczyzna otrzepał koszulę z sierści i wstał z kanapy.
- Czy między wami coś zaszło? - spytał.
Podniosła głowę zaskoczona celnością hipotezy. Właściwie nie powinna
się dziwić przenikliwości Ethana. Musiał dobrze znać przyjaciela.
- Można tak powiedzieć.
Zatknął kciuk za pasek dżinsów.
- Coś dobrego czy złego?
- Najpierw dobrego - stwierdziła, wspominając ich miłosne igraszki
jako coś wręcz rewelacyjnego. - A potem złego.
- Podejrzewam, że Peter zrobił albo powiedział coś, co cię
zdenerwowało?
Westchnęła, pocierając czoło. Zaczynała ją boleć głowa.
- W zasadzie nie. Po prostu ja...
Z emocji głos odmówił jej posłuszeństwa. Wyjęła z lodówki karton soku
pomarańczowego, nalała do szklanki i wypiła łyk.
- Kocham go - wyznała.
- Wiem - odparł po chwili ciszy.
Popatrzyła na niego zdumiona.
- Nie dziw się. Przecież widziałem was razem. Najpierw niczego nie
zauważyłem, ale pózniej... Pózniej uznałem rzecz za oczywistą.
Zarumieniła się po szyję. Nagle zdała sobie sprawę, że wbrew jej
przekonaniu nie zdołała ukryć uczucia do Petera.
- Nie martw się - poradził, jakby czytając w jej myślach. - Nie sądzę,
żeby ktoś inny to spostrzegł, a już na pewno nie Peter Zpiący Królewicz.
- W takim razie to znaczy, że on nic do mnie nie czuje.
- Tego nie byłbym pewien.
Ethan stanął za plecami Lucy, położył dłonie na jej ramionach i lekko
ścisnął.
85
SCANDALOUS
- Peter sprawia wrażenie zagubionego w rzeczywistości. Przypuszczam,
że wiele dla niego znaczysz, ale nie przyznaje się do tego nawet przed
samym sobÄ….
Miała w mózgu plątaninę myśli.
- Zawsze możesz się zdecydować na mnie - szepnął jej do ucha. - Od
dawna namawiam cię na randkę. Daj sobie spokój z Peterem i popatrz na
mnie Å‚askawszym wzrokiem.
Odwróciła się gwałtownie.
- Zrobiłbyś coś takiego? - spytała oburzona. - Najlepszemu
przyjacielowi?
- Gdy w grę wchodzi piękna kobieta, owszem - prychnął zirytowany.
- Nigdy w życiu! - Z odrazą uwolniła się od jego rąk. - Nawet gdybyś
był jedynym mężczyzną na Ziemi. A zwłaszcza wtedy! Nie pozwoliłabym,
żebyś rozsiewał swój beznadziejny materiał genetyczny.
Ruszyła do drzwi. Z dłonią na klamce zwróciła do Ethana
nachmurzonÄ… twarz.
- Powinieneś stąd wyjść.
Podniósł ramiona w geście kapitulacji.
- Spokojnie. Tylko cię testowałem. - Usiadł przy stole. - Udzieliłaś
zresztą prawidłowej odpowiedzi. Zapewniam, że nigdy nie wystartowałbym
do dziewczyny przyjaciela. A już na pewno nie do dziewczyny tak szczerze
zaangażowanej uczuciowo.
Ogień wściekłości wypalił się w Lucy. Usiadła na krześle naprzeciwko
Ethana. Czuła się jeszcze bardziej zmęczona niż po powrocie.
- Nie mam powodu ci nie wierzyć.
- Peter jednak nie jest co do tego przekonany. Gdybyśmy się wybrali
na randkę, wszystko by się wyjaśniło. Reakcja Petera powiedziałaby ci, czy
mu na tobie naprawdę zależy. - W oczach Ethana pobłyskiwały łobuzerskie
ogniki. - Albo mam innÄ… propozycjÄ™. PrzyjmÄ™ ciÄ™ do pracy w moim klubie.
Tego się nie spodziewała.
- Prowadzę mój biznes sam, a zawsze zazdrościłem Peterowi takiej
wspaniałej asystentki. Może nadeszła pora na zmianę? Odejdz z jego firmy
86
SCANDALOUS
na pewien czas. Daj mu szansę zastanowić się nad tym, co stracił i co
naprawdę do ciebie czuje. Zawsze możesz wrócić, przecież nie będę cię
zatrzymywał, a Peter byłby głupi, nie rezerwując dla ciebie miejsca.
- NaprawdÄ™ wierzysz w ten plan?
- Oczywiście. Znam Petera nie od dziś. Wiem, jak trudno byłoby ci
pracować w atmosferze napięcia, które między wami powstało. Przyjdz do
mnie na pół etatu, dopóki sprawy się nie wyklarują.
Rozważała wszystkie plusy i minusy jego oferty. Najważniejsze było to,
że nie zniosłaby widoku zadowolonego, wesołego Petera w poniedziałek
rano, kiedy ona przyjdzie do pracy z krwawiÄ…cym sercem.
Wzięła głęboki oddech, zerknęła na swojego nowego, choćby i
tymczasowego szefa i kiwnęła głową.
87
SCANDALOUS
ROZDZIAA DZIESITY
To były dwa najdłuższe, najbardziej wyczerpujące dni w jego życiu.
Każda minuta ciągnęła się jak wieczność. Każde słowo Willa Dawsona
drażniło go jak jątrząca się rana.
Dokonał tylko podstawowych zmian w sieci komputerowej firmy
Dawsona, obiecał popracować nad szczegółami pózniej i złapał samolot do
Georgetown. Przyleciał o drugiej, pewny, że zastanie jeszcze Lucy w firmie i
będą mogli od razu wszystko sobie wyjaśnić, zamiast w nerwach i
niepewności czekać do następnego dnia.
Dotarł do domu, otworzył drzwi własnym kluczem, rzucił torbę w
przedpokoju i zamienił się w słuch. Nie usłyszał ani stukotu palców o
klawiaturÄ™, ani towarzyszÄ…cej jej czasem w pracy muzyki klasycznej z radia.
Zerknął na podłogę przy wejściu. Dziwne, że do tej pory nie zabrała
sterty listów. Może zapomniała albo zajęła się czymś pilniejszym? Mało
prawdopodobne.
Nadal jednak nie tracił nadziei na spotkanie. W pokoiku służącym jej
za gabinet komputer był wyłączony, a lampka telefonu sygnalizowała
nieodebrane wiadomości.
Zajrzał do kuchni, a następnie wszedł na piętro, żeby sprawdzić w
swoim gabinecie i sypialni, ale nie spodziewał się jej tam znalezć.
Zaschło mu w gardle, a serce zakłuło boleśnie, gdy się zorientował, że
nigdzie jej nie ma. Nie pojawiła się od powrotu z Nowego Jorku.
Starał się nie wpadać w panikę. Zapewne Lucy była wciąż
przygnębiona, cokolwiek wywołało ten stan, i potrzebowała kilku dni na
zebranie sił do konfrontacji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl