[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Myślisz, że&
- Obawiam się, że tak  odpowiedział Janusz, nie czekając, aż Klara sformułuje pytanie.
- Boże& - Klara ukryła twarz w dłoniach.  Jeśli masz rację, to musimy natychmiast coś
zrobić! Nie możemy dopuścić, żeby&
- Klaro& - przerwał jej Janusz - obawiam się, że nic już nie możemy zrobić& To nie jest
siła, z którą moglibyśmy się równać, kochanie. Jeśli faktycznie jest tak, jak podejrzewam, jeśli
szata Chrystusa rzeczywiście istnieje i naprawdę jest w niewłaściwych rękach, to nie ma już dla
nas ratunku. Możemy się tylko modlić, Klaro, bo dzień sądu jest naprawdę bliski, a my wcale nie
stoimy po stronie zwycięzców&
22
Zuza wpadła zziajana do pokoju hotelowego Klary. Po telefonie od niej nieomal
spowodowała karambol, tak się spieszyła, żeby jak najszybciej z nią porozmawiać.
Jechała właśnie w górę alei Armii Krajowej, kierując się do hipermarketu po jakieś większe
zakupy, kiedy w jej przepastnej torbie zadzwięczał dzwonek telefonu. Trzymając kierownicę
lewą ręką, sięgnęła na siedzenie pasażera i sprawnym ruchem wysypała całą zawartość torby.
Wśród niezliczonej ilości śmieci, papierków po gumach do żucia, zmiętych chusteczek
higienicznych, luznych karteczek i paragonów walało się kilka przydatnych przedmiotów.
Zgrabnie odsunęła szminkę, puder i lusterko, z ulgą stwierdzając, że jednak nie zgubiła
ulubionego tuszu do rzęs. Wrzuciła na deskę rozdzielczą pęk kluczy i podniosła paczkę
papierosów, pod którą leżał wibrujący i mrugający nagląco telefon.
- Bachleda, słucham  odebrała, nie sprawdzając, kto dzwoni.
- Zuza, to ja.
- Klarka? No, co tam, kochana?  zaszczebiotała radośnie, ale Klara nie dała jej mówić dalej.
- Zuza, posłuchaj, to ważne. Przyjedz do mnie do hotelu. Jak najszybciej, dobrze? To dość
nagła sprawa.
- Ale& - Zuza próbowała oponować.
- %7ładnych  ale", Zuza, po prostu przyjedz zaraz. Wiem już wszystko, rozumiesz? Nie ma
czasu do stracenia! Jeśli natychmiast czegoś nie zrobimy, to będziesz miała niezliczoną liczbę
ofiar, Zuza.  Głos Klary był zdecydowany i nieznoszący sprzeciwu. - O ile w ogóle ktokolwiek
ocaleje  dodała smutno.
- Ale&
- Czekam  powiedziała jeszcze Klara i odłożyła słuchawkę.
Zuza, która zbliżała się właśnie do skrzyżowania, niewiele myśląc, nacisnęła z całą mocą na
pedał hamulca, zerknęła tylko we wsteczne lusterko i skręciła ostro kierownicę. Samochód
szarpnął do przodu i z piskiem opon obrócił się, stając w poprzek ulicy. Kilkanaście wciśniętych
do oporu klaksonów obwieściło niezadowolenie innych użytkowników drogi, spowodowane
niespodziewanym manewrem Zuzy. Jeden z kierowców, któremu zajechała drogę, wyskoczył ze
swojego pojazdu i skierował w jej kierunku kilka nieprzystojnych słów, wspomaganych
szerokimi gestami rąk i barków. Zuza, niewzruszona, wrzuciła wsteczny bieg, ustawiła samochód
w kierunku, który zamierzała obrać, i dynamicznie ruszyła, zostawiając na jezdni ciemne ślady
opon. Kiedy szybko znikała z oczu wzburzonych gapiów, myślała już tylko o tym, żeby
porozmawiać z Klarą.
Teraz gdy zamykające się za nią drzwi trzasnęły z hukiem, opadła bezwładnie na fotel i
próbowała uspokoić przyspieszony oddech. Klara wychodziła właśnie z łazienki i na widok
czerwonych wypieków koleżanki bez słowa nalała jej szklankę wody. Zuza opróżniła ją
duszkiem, wypuściła głośno powietrze i zwróciła się do Klary:
- Przepraszam, że tak bez pukania, ale chyba się mnie spodziewałaś  bardziej oznajmiła, niż
spytała.
Klara uśmiechnęła się niewyraznie. Wyglądała na poważnie zmartwioną. Nie podejrzewała,
że wizyta u Janusza przebiegnie w taki sposób. Wszystkie scenariusze, które analizowała, zanim
przestąpiła próg jego mieszkania, były raczej ponure, ale ten, który faktycznie się wydarzył,
przeszedł w tej materii jej najśmielsze oczekiwania. Kierując się w stronę placu Daszyńskiego,
miała nadzieję, że wróci od Janusza lżejsza o jedną, wielką tajemnicę, na której temat do tej pory
rozmawiała tylko z Zuzanną. Zamiast tego, on obciążył ją inną, niewspółmiernie większą, która
do tego mogła zaważyć na losie wielu ludzi. Już sama historia, którą jej opowiedział, była dla
niej wystarczająco trudna do zniesienia. Dodając do tego prawdę o Kościele katolickim, legendę
o szacie Chrystusa i w końcu nową interpretację wierszyków mnicha- -zabójcy, otrzymała koktajl
przerażających informacji i prognoz, zdecydowanie zbyt ciężkostrawny, zważywszy na jej
odmienny stan. Mimo to trzymała się jeszcze całkiem niezle, a chłodny prysznic przywrócił jej
jako taką równowagę. Teraz musiała tylko przekazać wszystkie istotne fakty Zuzannie i zmusić
ją, żeby jak najszybciej podjęła stosowne działania.
- Zuzieńko  zaczęła niepewnie, ignorując wcześniejsze pytanie Zuzy - wiem, jak to
zabrzmi. Sama przez dłuższą chwilę nie mogłam w to uwierzyć. Ale postaraj się, proszę, przyjąć
do wiadomości to wszystko, co ci za chwilę powiem, dobrze? Zaufaj mi, po prostu mi zaufaj,
możesz?
Oniemiała z powodu tego niecodziennego wstępu, Zuza tylko pokiwała głową i odstawiła
pustÄ… szklankÄ™ na brzeg biurka.
- A, i jeszcze jedno  dodała Klara - nie przerywaj mi i poczekaj, aż skończę mówić.
Najpierw Zuza dostała napadu głośnego, niemal histerycznego śmiechu. Kiedy zdołała się
opanować, pobladła gwałtownie i nie zważając na opartą o biurko zaledwie metr od niej Klarę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl