[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej, byś radziła sobie dobrze w szkole. Muszę to przyznać. Może
ona mogłaby pomóc w tym, co sprawia ci kłopoty.
- Czy ona pomaga ci w twoich kłopotach? To znaczy radzi ci,
jak postępować z nami i w ogóle?
- Chce, żebym był dobrym ojcem.
- Jesteś w porządku. Nie chcę, żeby jakaś mądrala mówiła ci,
że tak nie jest.
- Skarbie, doktor Hollins nie robi nic takiego. PrawdÄ™
mówiąc, bardziej martwiła się o Nicka i o to, jak sobie poradzi
w czasie żniw.
- Na plantacji sieje postrach.
Uśmiechnął się, widząc, jak nagle spoważniały jej rysy.
- A może ty mu pomożesz?
RS
53
- Nie żartuj.
- Nie żartuję. Nick ma kłopoty z piłką nożną. Może mogłabyś
z nim poćwiczyć, dać mu kilka wskazówek.
- Zgoda.
- Nie jestem więc beznadziejnym ojcem?
- Wielu z moich przyjaciół ma gorszych. Roześmiał się.
- Czy to komplement?
- Pewnie. Tak czy siak, moim największym zmartwieniem nie
jest doktor Hollins, lecz pani Forbes. Uważa, że wszyscy
powinniśmy zrobić doktoraty z historii Ameryki. Chce, żebyśmy
pisali dzienniki pierwszych kolonistów i wczuwali się w rolę
żołnierzy z pierwszej linii frontu lub Cór Wolności. Nie jestem
w tym dobra.
- Więc poćwicz.
- Nie mam czasu.
- Masz. Niech to będzie najważniejsze dla ciebie.
- Sięgnął po telefon, kiedy zaprotestowała. - Ucz się bez
przypominania. W ten sposób dorośli tacy jak ja czy doktor
Hollins nie będą musieli zanudzać i zadręczać cię na śmierć.
Tutaj. Przy tym biurku. Chodz, skarbie. - Nie zważając na jej
protesty, zgarnął książki i ułożył je na biurku. Zignorował
wypisane w rogu zeszytu imię ,,Nick". Włączył lampkę i
odsunął krzesło.
- Siadaj.
- Dobrze, już dobrze.
- Kocham ciÄ™, Kate.
- Wiem.
Suzanne brała właśnie prysznic, więc Sean zszedł do kuchni
na obiad. Holly kąpała Petera w łazience na dole. Sean wyjął
jedzenie z kuchenki mikrofalowej i usiadł obok brata.
- Jesteś zajęty - odezwał się Sean. - Doceniam to, co robicie
dla nas. Kate i Suzanne zaczęły narzekać na dom.
- Na swój dom.
RS
54
- Mam wrażenie, że to tylko mój dom. Nikt poza mną tam już
nie mieszka. To chyba wina wspomnień.
- Minęły cztery lata, Sean. %7łyjesz tam niczym w jakiejś norze,
gdzie zatrzymał się czas. Dziewczynki uciekły do nas, jak sam
tego chciałeś, jak musiały. Przeprowadz remont, zmień coś,
wypędz duchy.
- Drew wziÄ…Å‚ grzankÄ™ z talerza Seana. - Julia Hollins
wykazuje pewne zainteresowanie twoją rodziną. Możesz
zapytać ją, co o tym sądzi, oczywiście, ze względu na
dziewczynki.
- Wiesz, dlaczego zainteresowała się nami- wybuchnął Sean. -
Nauczycielka historii Kate skarżyła się na nią. Spotkałem się z
doradcÄ… przystosowawczym. Tak ich teraz nazywajÄ…. Ma
zaaranżować pomoc dla Kate. Tym właśnie zajmuje się Julia
Hollins. Reszta to przypadek.
- Jaka reszta?
- Jej syn jest w Lidze Policyjnej Ryana i zatrudnił się u nas.
- Być może. Pojawia się na meczu piłkarskim Kate, w
piątkowy wieczór na bagnach, potem spędza tam prawie całą
sobotę. Holly oprowadziła ją po domu, opowiadając o
wszystkim, także o tym, jak i gdzie mieszkają Kate i Suzy,
kiedy są tutaj. Początkowo czułem się bardzo podenerwowany
w jej obecności. - Drew zaśmiał się. - Aż zobaczyłem twoją
minÄ™.
Sean przesunął widelcem kawałek ziemniaka.
- Zgoda, przyznaję, że nie wiem, co o niej myśleć.
- Jeśli chce ci pomóc, słuchaj, co mówi. Takie spojrzenie z
zewnątrz może być dobre dla Kate. I nie tylko dla niej. Może
jakaś iskra, bracie, wznieci nowy płomień w twoim życiu.
- Pozwól, że ogniem zajmę się sam.
- Czy rozmawiałeś z nią po sobotnim spotkaniu?
- Nie.
- Może by ci to nie zaszkodziło.
- A może tak.
RS
55
Drew wstał, by dolać sobie kawy.
- Czy mógłbyś wyrażać się jaśniej?
- Wtargnęła w moje życie, a ja potrzebuję swobody.
- To koniec dwudziestego wieku. Podejrzewam, że mogłaby
nawet zadzwonić do ciebie, gdyby przyszła jej na to ochota.
Z ciężkim westchnieniem Sean podążył za bratem, by
odstawić do zlewu pusty talerz.
- Koniec dwudziestego wieku. Czas nie istniał dla mnie przez
tak długi okres, że równie dobrze mógłbym żyć w
średniowieczu.
- Czy to znaczy, że jesteś gotowy wychylić łeb z jaskini?
- Przestali, Andrew.
- Zacznij o tym myśleć, Sean.
W środę po południu Nick czekał przed szkołą, gdy Julia
skończyła pracę.
- Nie masz dzisiaj treningu?
- Rzucam to.
- Nick, rozmawialiśmy już na ten temat.
- Nie zaczynaj znów, dobrze? Trener nienawidzi mnie, nigdy
nie gram. Spróbowałem dla ciebie, ale nie wyszło. Przestań już
mnie tym zadręczać.
Wsiadł do samochodu i zamknął drzwi, gdy Julia włączyła
silnik.
- Wiem, że zawiodłaś się na mnie. Nie jestem gwiazdą jak
Brett.
- Nick, nigdy nie chciałam, żebyś był gwiazdą. Ta szkoła
zdobyła mistrzostwo stanu, a ich trener uzyskuje nagrody.
Nigdy nie oczekiwałam, że będziesz rozpoczynał każdy mecz.
- Ale spodziewałaś, że w którymś jednak zagram?
- Nie poddawaj siÄ™ tak Å‚atwo.
- Nie musiałbym, gdybyś mnie nie zmusiła.
- To był sposób, by poznać nowych ludzi.
- Poznałem ich już wystarczająco wielu.
RS
56
- Brett będzie bardzo zawiedziony. Twój ojciec też planował
przyjechać na mecz.
Nick wcisnął się głębiej w fotel.
- Nie jestem Brettem, jestem Nick. Czy nigdy nie było nic
takiego, czego Brett próbował, lecz mu nie wyszło? Czy nigdy
nie chciał niczego rzucić?
- Nie mówimy o Bretcie.
- Choć raz.
- Nick, o co ci chodzi?
- Pomyśl, mamo. Tata nie pokazał się jeszcze, prawda? I tak
byłby wściekły, jeśli przyjechałby tutaj z Hartford i nie zobaczył
mnie nawet na boisku. Straciłby tylko swój cenny czas. I ja
także tracę czas. Mogę zająć się czymś ciekawszym.
W milczeniu dojechali aż do granic miasta. Podświadomie
Julia spojrzała w stronę remizy. Po drugiej stronie parku
dostrzegła samochód Ryana.
- Czy to Ryan Branigan namówił cię, żebyś porzucił drużynę?
- Nie.
- A więc co ciekawszego mógłbyś robić, zamiast grać w
piłkę?
- To Sean przekonał mnie, że podejmuję słuszną decyzję.
- Sean Branigan? Wiedziałam, że nie powinieneś był
podejmować tej pracy.
- W tym tygodniu mogę przydać się im nie tylko podczas
weekendu. Nie chodzi mi o pieniądze, ale też i o ruch na
świeżym powietrzu. Pokazali mi pola Taft, które muszą jeszcze
poczekać. Jest tam też praca na budowie. Będą mieli dla mnie
zajęcie jeszcze na wiele tygodni. Naprawdę lubię być z nimi.
UczÄ™ siÄ™ i przynajmniej nie marnujÄ™, cholera, czasu.
- Nie przeklinaj.
- Więc pozwól mi zrezygnować z treningów.
- Nie chcę, żebyś pracował po szkole. To od początku nie był
dobry pomysł. Posłuchaj głosu rozsądku. Sezon piłkarski masz
już w połowie za sobą. Wytrzymaj.
RS
57
- Pan Branigan powiedział...
- Przestań! Mam już dość słuchania o Braniganach. %7łurawiny,
budowa... nie wiedzÄ… nic o tobie i sporcie.
- Co się z tobą dzieje, mamo? Kiedy byłaś tam ze mną,
widziałem, że tobie samej bardzo podoba się na moczarach. A
teraz nie mogę nawet wspomnieć tych ludzi? Zachowujesz się w
ten sposób przez cały tydzień. O co chodzi w tej całej historii z
tobÄ… i Braniganami?
RS
58
ROZDZIAA ÓSMY
Sean wyglądał przez okno, obok niego kręcił się niespokojnie
Puck. Piątkowa noc, najdłuższa w tygodniu. Samotność, czy to
właśnie oznaczał ten ucisk w piersi, gardle, sercu? Czy to
zwykła fizyczna potrzeba sprawiała, że jego puls był szybszy, a
krew wydawała się gorętsza?
Delikatnie przesunął palcem po dolnej wardze. Minął tydzień,
a jego wciąż przejmował dreszcz na wspomnienie ostatniej
rozmowy z Julią Hollins, jej przemiany pod wpływem dotyku
jego rąk. Wtargnęła w jego życie, ale też brakowało mu jej.
Luksus ulegania własnym zachciankom. Nie zadzwonił do niej.
Ona też się nie odezwała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl