[ Pobierz całość w formacie PDF ]
francuskiego, ale w niektórych szkołach jest niemiecki,
to wiem. My miałyśmy i angielski, i niemiecki, i francu
ski, ale najlepsza byłam z angielskiego.
- Musisz wypróbować swoje umiejętności na Wint-
herze, będzie to sobie cenił. Ale to kiedy indziej. On już
jutro rano wyjeżdża do Kristianii. To bardzo zajęty czło
wiek.
Emily zerknęła na Klarę, która minęła ich w tańcu.
Tego wieczoru wyglądała prześlicznie. Specjalnie na
ślub Emily uszyła sobie nową suknię z niebieskoszarego
jedwabiu. Svend uważał, że jest zbyt kosztowna, lecz
Klara uspokoiła go, mówiąc, że będzie mogła ją włożyć
na własny ślub, ponieważ nie zamierzała występować
w bieli. W dodatku miała teraz pieniądze z wynajmu
domu odziedziczonego po ojcu.
Erling tańczył z Henny. W zasadzie powinien po
prosić do tańca Rebekkę, lecz Emily doskonale rozu
miała, że wolał z tego zrezygnować. Również Henny
miała dzisiaj nową suknię o barwie przytłumionej ziele
ni. Burzę włosów ujarzmiła w piękną fryzurę, ozdobioną
grzebieniami i szpilkami. Poza tym tryskała większą
żywotnością niż większość par na parkiecie, ale w oczy
rzucała się też jej nowa powaga. W niektórych momen
tach Henny wyglądała na udręczoną zmartwieniem.
Emily postanowiła z nią porozmawiać zaraz po powrocie
do hotelu. Może mogła jej w czymś pomóc? Chyba że
chodziło o picie Erlinga. Na to mogła wpłynąć tylko
sama Henny.
- Masz ochotę zatańczyć z Wilsem, Emily?
- O co ci chodzi?
- Po walcu weselnym na pewno poprosi cię do tańca.
Każdy chce zatańczyć z panną młodą.
- Odmawiam tańca z nim! - wybuchnęła Emily,
czując, jak gniew rozpala się w niej na samą myśl, że
doniósł Rebekce o jej rozmowie z Gerhardem na temat
Aksela.
- Wobec tego widzÄ™ tylko jedno rozwiÄ…zanie, ponie
waż byłoby wielką nieuprzejmością, gdyby panna młoda
odmówiła tańca jednemu z zaproszonych gości, będące
mu jednocześnie podporą społeczeństwa i przyrodnim
bratem jej ojca.
Emily drgnęła.
- Ile osób w mieście wie, kim on jest?
- Niewiele. Nikt chyba się nie przechwala, że jest
nieślubnym dzieckiem. Wie o tym doktor Stang. Pyta
nie, na ile on ma długi język. Lecz jeśli Ivanowi Wilse
uda siÄ™ zagarnąć Egerhøi, to z pewnoÅ›ciÄ… zadba o nagÅ‚oÅ›
nienie faktu, że jest również synem starego Egeberga.
A w następnym pokoleniu będzie się mówiło, że jego
matka była żoną twojego dziadka - dodał, uśmiechając
siÄ™ cierpko. - KÅ‚amstwa siÄ™ zmieniajÄ… i stajÄ… siÄ™ prawdÄ….
Tak było zawsze.
- Naprawdę uważasz, że istnieje możliwość przeję
cia przez niego Egerhøi, chociaż my tego nie chcemy?
- No cóż, trudno to wykluczyć.
Te słowa ją zdumiały. Sądziła, że Gerhard odrzuci
taką możliwość. Zrozumiała, że musi być bardzo uważny
i mieć baczenie na działanie Wilsego, lecz nie sądziła, by
się bał, że przegra z nowym mężem Rebekki. Nie, nie
chciała się tym martwić w dzień swojego wesela. Wtuliła
głowę w pierś Gerharda.
- A jak mogę uniknąć tańca ze wstrętnym mecena
sem Wilsem, panie Lindemann? Wspomniał pan coś
o jakimÅ› rozwiÄ…zaniu.
- Jest bardzo proste. Musimy zrealizować plan, który
ułożyłem wespół z panną Lauritzen.
- Wy we dwoje? - Podniosła głowę. - Współpraco
waliście?
- Owszem. JesteÅ› gotowa? PrzeprowadzÄ™ ciÄ™ teraz za
te kolumny.
Emily zobaczyła, że Gerhard daje jakiś znak Klarze,
która kiwnęła głową, uśmiechnęła się chytrze i tańczyła
dalej.
Kiedy znalezli się za kolumnami, Gerhard ją puścił.
- Najwyższa pora się przebrać, moja piękna panno
młoda. Suknia Agnes na razie musi tu zostać. Odbierze
my jÄ… kiedy indziej. Albo zadbamy o to, by przechowy
wano jÄ… tutaj.
- Przebrać się? Ależ ja nie mogę teraz wyjść, Gerhar
dzie! Zapomniałam o ślubnym bukiecie. Zamierzałam
przekazać go Klarze, która przecież też wkrótce wyjdzie
za mąż.
- Wszystko już załatwione. Prosiłem, żeby zabrała ze
sobą bukiet, kiedy będzie wracać do domu. Chodz już!
Wyciągnął ją z sali balowej długim korytarzem na
tylne schody. Potem otworzył drzwi i zapalił lampkę.
- Tu jest twoje ubranie.
Zobaczyła niebieski wełniany kostium, ciepły
płaszcz i zimowe botki.
- W jaki sposób się tu znalazły? Nie rozumiem...
- Mówiłem ci przecież, że sprzymierzyłem się z Kla
rą. Pojedziemy konno przez las, nie możesz więc być
w ślubnej sukni. Pospiesz się. Czekam na zewnątrz.
Konno przez las? Zrobiła kilka kroków w głąb po
koju.
W następnej chwili Gerhard wrócił.
- Przepraszam. Zapomniałem, że potrzebujesz po
mocy przy sukni.
Emily kiwnęła tylko głową, obróciła się do niego
plecami i pozwoliła mu rozpiąć rząd haftek. Nie sądziła,
że bÄ™dzie jÄ… rozbieraÅ‚ z sukni Å›lubnej tu, na Egerhøi,
lecz w ten dziwny dzień wydarzyło się wiele rzeczy,
których nie przewidywała. Odwróciła się i spuściła suk
nię z ramion i dalej na ziemię. Ostrożnie z niej wyszła
i stanęła w halce z matowego ciężkiego jedwabiu.
Gerhardowi pociemniał wzrok.
- Lepiej, żebyś włożyła kostium najszybciej, jak po
trafisz, bo inaczej... nasza noc poślubna będzie musiała
odbyć się tu, w tym pokoju!
Emily roześmiała się i sięgnęła po bluzkę przewie
szoną przez oparcie krzesła.
- O tym nie ma mowy, Gerhardzie Lindemann. TÄ™
noc pragnę spędzić tylko z tobą.
Z dołu dobiegały śmiechy i muzyka. Prawdopodob
nie znalezli się tuż nad salą balową. Gerhard znalazł
wieszak i delikatnie powiesił na nim suknię ślubną,
starannie układając tren i welon, by nie wygniotły się
jeszcze bardziej niż w tańcu.
Emily wypełniło drżące napięcie. Wkrótce znajdą się
w jego domu.
Zimowy wieczór był mrozny i niebieski. Zwiecił księ
życ, a ziemię pokrywał biały szron. Gdy wyszli na ze
wnątrz, Emily dostrzegła jakąś postać koło stajni. To był
zarządca. Aron 0stbye. Podszedł do nich, prowadząc
konia, który w ciemności wydawał się czarny.
- Wierzchowiec jest gotowy, panie Lindemann - po
wiedział 0stbye, lekko się kłaniając.
Koń parsknął, poruszając się niespokojnie. Gerhard
czym prędzej podszedł do niego i łagodnie pogłaskał go
po pysku.
- Musisz być teraz bardzo spokojny, Książę. Dosta
niesz dużo owsa, kiedy wrócimy do domu.
- To twój koń?
- Tak. Nadałem mu imię po koniu, którego miałem
jako chłopiec. Nazywał się Czarny Książę.
- Piękny wierzchowiec - stwierdził 0stbye. - Ma
temperament.
- Nie ma pan ochoty wejść do środka i trochę się
posilić? - spytał Gerhard. - W kuchni jest z pewnością
mnóstwo wyśmienitych potraw.
- Dziękuję, ale przygotuję coś u siebie. Dziś na
Egerhøi jest jak dla mnie zbyt tÅ‚oczno. I nie zaradzi
temu nawet pyszne jedzenie. Oddał cugle Gerhardowi
i podał rękę Emily. - Gratuluję, pani Lindemann. %7łyczę
państwu obojgu długiego i szczęśliwego małżeństwa.
- Dziękuję, panie 0stbye.
Gerhard dosiadł konia, a 0stbye pomógł wsiąść Emi-
ly. Siedziała bokiem przed Gerhardem i czuła jego ra
miona obejmujÄ…ce jÄ… w pasie. Gerhard cmoknÄ…Å‚ na konia
i ruszyli na wzgórza, oddalając się od jasnych okien
i muzyki. Wjechali między drzewa.
Jazda przez pogrążony w nocnej ciszy las była nie
zwykła. Gerhard grzał Emily w plecy swoim ciałem,
czuła jego oddech na czole za każdym razem, gdy na
chylał się nad nią i szeptał miłosne słowa, których nie
miała dość.
- Tak bardzo się na to cieszyłem - powiedział mięk
ko. - Teraz zaczyna się nasze nowe życie.
Emily westchnęła, odchyliła głowę i popatrzyła
w rozgwieżdżone niebo. Bezkresne i migoczące. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]