[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powiedz Jacobowi, że Jianne nie chce rozwodu.
- Jeśli Jacob chce rozwodu, dostanie go - powtórzyła Jianne z uporem.
- Gdyby Jacob chciał rozwodu, to już by go miał - odparowała Madeline. - Dość
już o rozwodzie. Spróbujmy określić, jak duży jest problem Jianne. Czy ten mężczyzna,
za którego ojciec chce cię wydać, bywa agresywny?
- On ma obsesję - powiedziała Jianne cicho. - Zawsze miał obsesję na moim punk-
cie.
- A więc boisz się go - zauważyła Madeline.
- yle się czuję w jego towarzystwie. Za wszelką cenę staram się uniknąć przeby-
wania blisko niego i bardzo się staram nie zostawać z nim nigdy sam na sam.
- Przerażasz mnie - mruknęła Madeline.
- A czy twoja rodzina nie może zrobić nic w tej sprawie? - zapytał Luke. - Na
przykład odseparować go od ciebie? Zdaje mi się, że twój ojciec doskonale wie, jak znie-
chęcać zainteresowanych tobą mężczyzn.
Przez twarz Jianne przebiegł cień, ale nic nie powiedziała. Madeline spojrzała na
Luke'a ostrzegawczo.
- Jianne, dlaczego twój ojciec popiera zamiary tego człowieka? - zapytała łagodnie.
- Guanxi - szepnęła Ji.
- Guanxi? - powtórzył Luke.
- Dług wdzięczności - wyjaśniła Madeline. - Ojciec Jianne winien jest przysługę
temu człowiekowi. I musi to być duży dług wdzięczności.
Spojrzenie Luke'a stwardniało.
- Córka to nie przysługa.
- Ji, czy mówiłaś temu mężczyznie, że nie jesteś nim zainteresowana?
Oczy Jianne rozbłysły gniewem.
R
L
T
- Oczywiście, że tak. Na tysiąc różnych sposobów. Słowami i na piśmie. Czy
sprawiam wrażenie bezmyślnej marionetki?
- To retoryczne pytanie, prawda? - mruknÄ…Å‚ Luke.
- Od twojej rodziny nauczyłam się jednego: jak bronić własnych pozycji. I zrozu-
miałam, że skoro potrafiłam przeciwstawić się Jacobowi, to mogę przeciwstawić się każ-
demu.
To były odważne słowa, ale Madeline wciąż zastanawiała się nad tym, co Jianne
powiedziała wcześniej: że stara się nigdy nie pozostawać z tym mężczyzną sam na sam.
- A gdybyś zaprosiła Jacoba na jakieś przyjęcie, gdzie będzie również ten mężczy-
zna, przedstawiła ich sobie, a potem wyszła z Jacobem i spędziła z nim noc?
- Maddy - przerwał jej Luke, potrząsając głową.
- Mam na myśli jakieś miejsce, gdzie moglibyście spać w osobnych pokojach.
- Maddy - powtórzył Luke głośniej.
- Wówczas ten natręt zobaczyłby, że jesteś chroniona i że nie uda mu się do ciebie
dotrzeć i pewnie dałby ci spokój. - Madeline dopiero teraz przeniosła wzrok na Luke'a. -
Czy sugerujesz, że to zbyt skomplikowana intryga?
- Powiedzmy po prostu, że widzę tu kilka problemów - mruknął Luke.
- Ja również - dodała Ji. - Bardzo wam dziękuję, że zgodziliście się zjeść ze mną
lunch i że mogliśmy porozmawiać, ale dam sobie radę. - Odłożyła serwetkę na stół, się-
gnęła po torebkę i wstała. - Proszę, nie odprowadzaj mnie - dodała, widząc, że Luke
również się podnosi. - Zostańcie tutaj i dokończcie jeść.
- Jeśli będziesz potrzebować jakiejkolwiek pomocy, zadzwoń - powiedział Luke. -
Jake nie chce rozmawiać o swoich uczuciach do ciebie, ale jeśli będziesz potrzebowała
jego ochrony, z pewnością ją otrzymasz. Przynajmniej tyle jest ci winien. Wszyscy jeste-
śmy ci to winni, wystarczy, że poprosisz.
- Lewa łapa tygrysa - powiedziała Jianne, uśmiechając się czule. - Tak cię nazywa-
łam przed laty. Tristan był prawą łapą, Hallie uszami tygrysa, a Peter ogonem. Zawsze
rozglądał się na boki i próbował uwolnić od pozostałych.
Luke uśmiechnął się.
- A czym był Jake?
R
L
T
- Sercem tygrysa.
ROZDZIAA ÓSMY
Po wyjściu Jianne Madeline i Luke pozostali przy stoliku. Jeden problem mieli już
z głowy, ale Madeline zupełnie nie wiedziała, jak się zająć drugim. Znacznie łatwiej było
rozmawiać o czymś innym.
- Trzeba było doprowadzić do spotkania między nimi - powiedziała w końcu. -
Może wynikłoby z tego coś dobrego.
- Jake nie jest na to gotowy - odrzekł Luke.
Madeline uniosła brwi i lekko wzruszyła ramionami.
- I co z tego? Ja też nie byłam gotowa na to, żeby dzisiaj spotkać się z tobą, ale
przyszłam.
Luke natychmiast wykorzystał szansę.
- Co zamierzasz zrobić, Maddy? To znaczy, z nami?
Madeline przyjrzała mu się poważnie.
- Nie wiem. Próbuję zdecydować, czy być twoją kochanką z doskoku. Osobne ży-
cie, żadnych więzi i żadnych oczekiwań. Nie szukam męża, nie potrzebuję nikogo, kto by
mnie utrzymywał. Pod tym względem pasowalibyśmy do siebie całkiem dobrze. Nie
wiem tylko, czy uda mi się utrzymać emocje na wodzy.
- Nie ma nic złego w tym, że nie jesteśmy sobie obojętni, Maddy. Chodzi tylko o
to, żeby nie posunąć się zbyt daleko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]