[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwilowe, a nie długofalowe. W ten sposób na jakiś czas sztucznie zwiększyłaś przepływ gotówki,
lecz nie rozwiązałaś problemu. - Spojrzał jej prosto w oczy. - Wiemy, że nastały ciężkie czasy dla
małego biznesu.
- Jestem twarda, to mój najważniejszy atut, szczególnie gdy słyszę złe wieści. - Taka była prawda, ale
nie do końca. Bo przy nim wcale nie czuła się twarda, tylko rozkosznie słaba i kobieca. W tym Mitchu
było coś, co sprawiało, że kobieta pragnęła się na nim oprzeć. Vanessa nie doświadczyła tego przy
nikim innym... a już z pewnością nie przy swoim byłym. To uczucie było dla niej całkiem nowe... i
bardzo miłe.
- Najpierw zjedzmy kolację. - Odłożył papiery, obrzucając Vanessę przeciągłym spojrzeniem.
- Zwietnie. - Przynajmniej na jakiś czas miała szczerze dość biznesu.
Postawił na desce do krojenia cztery pojemniki z potrawami na wynos, wyjął talerze, sztućce i lniane
serwetki. Każdą czynność wykonywał szybko i sprawnie. Ciekawe, ile klientek" gościł tu przed nią.
Podniósł pokrywki. Gdy rozszedł się zapach
NOC W REZYDENCJI
63
orientalnych przypraw i spsów, Vanessie ślinka napłynęła do ust. Czau mein, specjalny smażony ryż,
danie mongolskie oraz duszone warzywa. Sama nie wybrałaby lepiej. Mitchell sięgnął po kieliszki.
- Napijesz siÄ™ wina?
- Nie mieszam siebie z alkoholem. - To zdanie wymyśliła po dwudziestych pierwszych urodzinach,
kiedy to namówiono ją, żeby napiła się teąuili. Z trudem przełknęła łyk, a potem długo dochodziła do
ładu z żołądkiem. Przyjaciele ze smutkiem musieli się pogodzić z tym, że jest mutantem z zerową
tolerancjÄ… na alkohol.
- A zatem sok ze świeżo wyciśniętych owoców. - Wyjął z lodówki szklany dzbanek, usiadł obok
Vanessy i wskazał głową zastawiony stół. - Wcinaj.
- Masz pałeczki?
- Przepraszam, nie pomyślałem, że ich używasz.
- KiedyÅ› wybiorÄ™ siÄ™ na wakacje do Azji. ZwiedzÄ™ Wietnam i Tybet. - A potem pojedzie do Francji i
Włoch, a wielką wyprawę zakończy w Grecji!
- Będziesz miała dobrą zabawę. - Nałożył na jej talerz parujący ryż.
Rozdzieliła między nich warzywa.
64
ROBYN GRADY
- Dużo podróżujesz?
- Trochę. Lubiłem to, kiedy byłem młody.
- Zagraniczne rodzinne wakacje? - spytała z zazdrością.
- O ile tata znalazł wolny czas. Zanim założył rodzinny bank, był szychą w firmie ubezpieczeniowej.
Dawne czasy, kiedy składki nie były jeszcze niebotycznie wysokie, a aneksy można było odczytać, bo
nie drukowano ich maczkiem.
Podczas jedzenia rozmyślała o silnym związku łączącym Mitcha z resztą rodziny. Niewątpliwie
wszyscy polegali na nim, a on nigdy ich nie zawiódł.
- To miłe, że nadal utrzymujecie bliskie kontakty - zauważyła.
Skrzywił się, odłożył widelec i ujął kieliszek.
- Czasem nawet zbyt bliskie.
- Twoja siostra wyglądała na przygnębioną. Zmarszczył brwi.
- Rzucił ją narzeczony, nałogowy hazardzi-sta. Z pewnością niedługo skończy się jako lekarz, zarywa
noce, tonie w długach, traci wiarygodność. To najlepsze, co mogło ją spotkać.
Niemniej Vanessa szczerze współczuła Cynthii.
- Trudno nie rozpaczać, gdy traci się ukochanego mężczyznę.
NOC W REZYDENCJI
65
- Lepiej teraz popłakać w poduszkę, niż pózniej przeżyć totalną katastrofę - stwierdził lakonicznie.
Vanessa pojęła, że Mitchell jest dla kobiet w rodzinie autorytetem, który rozstrzyga, co dla nich
najlepsze. By sprostać tej roli, musi mieć silny charakter. Może nawet trochę zbyt silny...
Nagle ogarnęło ją okropne podejrzenie.
- Mitch, chyba nie masz nic wspólnego z tą nagłą odmianą uczuć jej narzeczonego, co? - Czyżby
zapłacił utracjuszowi i hulace za porzucenie Cynthii?
- Nie - odparł rozbawiony. - Chociaż chętnie wysłałbym mu liścik z podziękowaniem.
Gdy ich spojrzenia się spotkały, Vanessa poczuła coś dziwnego. Jakby wzajemne zrozumienie, i to tak
silne, że nie trzeba słów, by wiedzieć, co drugie myśli. Obezwładniona zniewalającym wyrazem oczu
Mitcha, spuściła wzrok i pogrzebała widelcem w smażonym ryżu.
Czyżby miał złe wspomnienia związane z jakąś doświadczoną" kobietą? Czy dlatego jego matka jest
taka wścibska, choć trzydziestoletni mężczyzna ma prawo do własnych decyzji i błędów?
Odłożyła widelec. Zdawała sobie sprawę z zamiarów Mitcha i wciąż jeszcze mogła stąd
66
ROBYN GRADY
wyjść, była jednak zbyt oszołomiona, by jasno myśleć. Oszołomiona bolesną tęsknotą za czułością,
dotykiem, seksem. Zadzwoniła jego komórka.
- Pozwolisz, że odbiorę?
- Naturalnie.
Zaczął rozmawiać o podpisaniu jakichś dokumentów:
- ...ostateczny termin mija za dwa tygodnie... Wszystko będzie załatwione... Nie ma powodu do
obaw...
Wstała ze stołka i spłukała talerz w zlewie. Potem podeszła do Kamiego, przywitała się z nim i
wsypała garść pokarmu. Rzuciła okiem na otwarte drzwi. Wyglądało na to, że Mitch ma w domu
świetnie wyposażoną siłownię.
Zerknęła na niego. Chyba nie będzie miał nic przeciwko temu, jeśli się tam trochę rozejrzy.
Weszła do pogrążonej w półmroku przestronnej sali. Za szklaną ścianą rozpościerał się zachwycający
[ Pobierz całość w formacie PDF ]