[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z rodziny Prince'ów potrafili się poświęcać dla
kobiet. Rik ogromnie żałował, że ostatnich pięć
lat życia zmarnował na uczucie do niewłaściwej
kobiety.
Nie, to nie tak, pomyślał. Do wczoraj kobieta,
którą kochał, miała twarz i ciało Dee. Jednak
ostatnie dwadzieścia cztery godziny dowiodły, że
prawdziwa Dee nie byÅ‚a do niej specjalnie po­
dobna.
Kobieta, którÄ… kochaÅ‚, miaÅ‚a gorÄ…cy tempera­
ment, ale była również krucha, a nade wszystko
ceniła sobie uczciwość. W przeciwieństwie do Dee.
Pięć lat temu okłamała go w niemal każdej sprawie,
opowiadała bzdury o rodzinie, a także o powodach,
dla których wychodzi za Jerome'a. Teraz nie mógÅ‚­
by jej uwierzyć.
Musiał do tego przywyknąć, ale jednego był
pewien-jego miÅ‚ość caÅ‚kiem zniknęła. JeÅ›li rzeczy­
wiście kiedyś istniała i nie była jedynie iluzją...
- Nie musisz bronić brata przede mnÄ…, Rik - za­
pewniła go Sapphie. - Zresztą moja opinia jest
zupeÅ‚nie nieistotna. SpotkaÅ‚am go raz i wiÄ™cej pew­
nie nie zobaczÄ™.
Rik zesztywniał.
- Jak możesz być tego pewna?
- Bo ludzie pokroju braci Prince'ow nie sÄ… częś­
cią mojego życia.
Innymi słowy i on nie mógł być częścią jej życia.
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 89
W sumie Sapphie nawet tego nie ukrywała, ale
mimo wszystko zrobiło mu się przykro.
- Ja jestem Prince'em i wyglÄ…da na to, że przy­
najmniej chwilowo odgrywam jakÄ…Å› rolÄ™ w twoim
życiu - zauważył łagodnie.
Uśmiechnęła się nerwowo.
- Kiedy dojedziemy do Londynu i każde uda się
w swoją stronę, wątpię, żeby istniały jakieś powody
do dalszych spotkań.
Jej ton sugerowaÅ‚, że nie może siÄ™ już docze­
kać powrotu do domu. To niezmiernie zirytowało
Rika.
- Liczyłem na to, że dziś wieczorem zjemy
razem kolację - oświadczył wyzywającym tonem.
Sapphie popatrzyła na niego spłoszona. Tak ją
zaskoczył, że nawet nie ukrywała zdenerwowania.
- Niby dlaczego, na litość boską? - zapytała
z niedowierzaniem. - To znaczy, niby dlaczego
uważasz, że chciałabym zjeść z tobą kolację, dzisiaj
czy kiedykolwiek? - WydawaÅ‚a siÄ™ zupeÅ‚nie wy­
trącona z równowagi.
Zrobiło mu się bardzo niemiło.
- Posłuchaj, wiem, że pięć lat temu zachowałem
się niewłaściwie, Sapphie.
- Wolałabym o tym nie mówić, jeśli nie masz
nic przeciwko temu. - Rzuciła znaczące spojrzenie
w stronę śpiącej Dee.
Rik wychylił się ku niej i ściszył głos do szeptu.
- Nie zgadzam się z tobą. Uważam, że powin-
90 CAROLE MORTIMER
niśmy o tym porozmawiać. Wyjaśnić pewne sprawy
między nami.
- A co tu wyjaÅ›niać! - warknęła. - Jestem pew­
na, że nie rozmawiasz ze swoimi partnerkami na
jedną noc, kiedy już się ze sobą prześpicie.
Odetchnął powoli, żeby nie wpaść w furię.
- Nigdy nie myślałem o tamtej nocy w takich
kategoriach...
- Jasne, że myślałeś! - przerwała natychmiast.
- Przestań idealizować coś, co nie jest tego warte.
Może i faktycznie kiedyś myślał podobnie jak
ona, ale teraz już nie. I nic go nie obchodziło, że ona
wciąż tak myślała!
- Ta noc była dla mnie równie nietypowa jak dla
ciebie, tego jestem pewien - oświadczył. - Zapytaj
kogokolwiek, kto mnie zna, moich braci, mojÄ…
siostrę. Wszyscy powiedzą ci, że...
- Nie mam ochoty dyskutować o tej nocy z ni­
kim, wielkie dzięki! - Oddychała ciężko, nierówno.
Kiedy ponownie przemówiła, jej głos wydawał się
znacznie spokojniejszy. - Dlaczego nie możesz
pogodzić się z myślą, że zapomniałam o niej? Tak
byłoby lepiej dla wszystkich, prawda?
WestchnÄ…Å‚, sfrustrowany jej uporem.
- NaprawdÄ™ chciaÅ‚bym ciÄ™ lepiej poznać, Sap­
phic..
- Wyobraz sobie, że ja z kolei nie chcę wiedzieć
nic więcej o tobie - zapewniła go. - Możemy zejść
z tego tematu?
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U
91
Spojrzała na Dee i Jerome'a. Miała wrażenie, że
zaczynają się budzić.
Obawiał się jednak, że tak łatwo nie zdoła sobie
odpuścić teraz, kiedy ponownie spotkał Sapphie.
Wiedział jednak, że w tych okolicznościach trudno
mu ją będzie przekonać do tego, by zechciała się
z nim spotkać. Jednak Prince'owie nigdy nie cofali
'siÄ™ przed wyzwaniami...
Postanowił jednak nie ujawniać na razie swoich
planów i przez resztę drogi rozmawiał właściwie
jedynie z Dee i Jerome'em. Sapphie była milcząca
i nieobecna. Bez wÄ…tpienia żaÅ‚owaÅ‚a, że nie znaj­
duje się tysiące kilometrów stąd, jak najdalej od
niego!
Zastanawiał się, czy jakaś jego konkretna cecha
tak wybitnie ją denerwuje. A może ciągnęło go do
kobiet, które go nie pragnęły? No cóż, w wypadku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl