[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się przebudzi. On obudził się pierwszy przez drgania na linii uskoku, które
wykryliśmy piętnaście godzin temu. Przyniósł prezent dla naszego króla-wodza,
którym, jak mu wyjaśniłem, jest pan.
- Ja? - Thaal okazał pewne zainteresowanie. - Przyjrzałem się tym zdjęciom. To
szkatułka wypełniona kamieniami szlachetnymi. Interesujące.
- Wyglądało na to, że szkatułkę wykonano tą samą techniką ale to zwykły
kryształ.
- W porządku. Wprowadz go.
Pułkownik Gidders dał znak dłonią. Drzwi za jego plecami otworzyły się i do
pomieszczenia nierównym krokiem weszło tajemnicze stworzenie w asyście dwóch
sierżantów.
Pułkownik przedstawił sobie stworzenie i generała.
- Królu-Wodzu Stavinie Pierwszy, oto Ambass-Wspinający-Się.
Generał się ukłonił.
- To dla mnie zaszczyt - powiedział obojętnie.
Ambass-Wspinający-Się wyminął pułkownika i zbliżył się do obrazu generała. Gdy
sięgnął ku niemu, jego ręka przeniknęła przez hologram.
- To migocze. - Głos miał mniej przenikliwy niż jeszcze niedawno, ale nawet
Strona 140
Aaron Allston - Cios łaski
teraz na jego dzwięk pułkownika przeszywał dreszcz.
- Tak. - Pułkownik pogodził się z faktem, że i tym razem rozmowa będzie trudna i
powolna. - Obraz migocze. Król-wódz widzi i słyszy cię poprzez migot.
Stworzenie cofnęło się o krok.
- Zpimy. Przyjść dzieci Stavin-Pierwszy. Budzimy. Podzielić się czy zjeść?
Thaal posłał pułkownikowi beznamiętne spojrzenie.
- Mówi, że osiedliliśmy się na planecie, gdy oni hibernowali się jeszcze pod jej
powierzchnią. I pyta, co teraz zrobimy: podzielimy się tym światem i jego
zasobami czy pożremy się nawzajem? Chodzi mu
oto, czy będzie wojna.
- Wojna? - Thaal nie zadał sobie trudu, by stłumić przelotny chichot. -
Oczywiście, że się z nimi podzielimy. Najważniejszy jest dla nas pokój. Pokój i
wzajemny szacunek.
Stworzenie kołysało się w przód i w tył, nieporadnie imitując ludzkie skinienie
głową.
- Dzielić... Dobrze. - Odwróciło się w stronę drzwi. Na korytarzu, za dwoma
sierżantami, stała ciemnowłosa kobieta w białym
lekarskim kitlu. Gdy napotkała jego spojrzenie, podeszła bliżej
iwręczyła Ambassowi-Wspinającemu-Się podłużną kryształową szkatułę.
Stworzenie podniosło szkatułę i uniosło jej wieko. Odskoczyło, jakby było na
zawiasach; pułkownik kolejny raz miał okazję przypatrzeć się i zachwycić
precyzją
wykonania takiego zamknięcia.
Stworzenie pokazało generałowi znajdujące się w środku kamienie szlachetne:
czerwone, błękitne, zielone sprawiały wrażenie organicznych.
- Dobrze. Dla król-wódz. Niżej więcej, dzielić się.
Thaal wytrzeszczył oczy.
- Dużo więcej?
Stworzenie milczało. Kręciło głową w lewo i w prawo, a szczęka zaczęła mu drżeć.
Wreszcie odpowiedziało:
- Jaskinia. Ta jaskinia.
Na twarzy Thaala pojawił się wyraz niezrozumienia. Pułkownik odchrząknął.
- Chyba ma na myśli, że wypełniłby nimi jaskinię wielkości naszego pokoju
komunikacyjnego - wyjaśnił.
Stworzenie uważnie słuchało słów pułkownika.
- Dziesięć i dziesięć.
Pułkownik podniósł brew, niepewny, jak to zinterpretować.
- Dziesięć i dziesięć! Dziesięć i dziesięć!
- Ma na myśli sto, panie pułkowniku - wtrąciła kobieta, która przyniosła
szkatułę. - Dziesięć razy po dziesięć. Albo i kilkaset. Nie skończyliśmy jeszcze
omawiać liczby mnogiej. Chyba określa liczbę gestami, ale jeszcze tego nie
rozpracowaliśmy.
- Setki jaskiń tej wielkości, wypełnionych po brzegi dziełami sztuki? - Thaal
wyglądał, jakby próbował dojść do siebie po trafieniu pociskiem ogłuszającym.
- Dziesięć i dziesięć dla król-wódz. Więcej nie. Co dostać ja i ja-lud?
- A... Tak, oczywiście. - Thaal próbował wrócić myślami do tematu. - Damy wam
przyprawy i słodkokwiecie. I brandy. Tańczące droidy i okropne huttańskie
holodramaty. Będziecie mogli przyjrzeć się naszym dziełom sztuki i zabrać te,
które najbardziej się wam spodobają. Ale na tym nie koniec. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl