[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odzyskał przytomność, płakał rozpaczliwie.
Harriet odwróciła się do pielęgniarek, tracąc panowanie nad sobą.  Czemu, do jasnej
cholery  warknęła  \adnej z was nie udaje się tego uruchomić?
W wyniku tej sceny doktor Williams udzielił jej pouczenia.
 Damy dziś pani wieczorem mogadon  powiedział.  Rozumiemy, \e czuje się pani
odpowiedzialna, szczególnie \e oboje rodzice są nieobecni, ale MUSI się pani wziąć w garść.
Tylko pogarsza pani jego stan, krzycząc na pielęgniarki, które robią, co w ich mocy.
 Dlaczego nie mo\na mu dać jakichś środków przeciwbólowych i uspokajających? Wiem,
\e gdyby zauwa\ył, \e staracie się zrobić coś, by poczuł się lepiej, uspokoiłby się i przestał z
wami walczyć.
 Jonah jest bardzo odwa\nym chłopcem, panno Poole  odparł chłodno doktor Williams.
 To pani nie mo\e znieść bólu, nie on.
 On jest bardzo cię\ko chory, prawda?  spytała Harriet, która słyszała pielęgniarki
mówiące coś o podłączeniu aparatury reanimacyjnej.
 Z pewnością nie mo\na go określić mianem zdrowego dziecka  powiedział doktor
Williams  ale póki \ycia, poty nadziei.
Koło północy Jonah zapadł w sen. Harriet udała, \e wzięła swoje mogadony, tymczasem
wyrzuciła je do sedesu. Siedziała godzina za godziną, walcząc ze zmęczeniem i rozpaczą,
słuchając jego cię\kiego oddechu, trzymając go za rękę i modląc się. Przez szybę widziała czarną
pielęgniarkę z nocnej zmiany, jak kręciła się po oddziale, poprawiając prześcieradła, sprawdzając
puls. Za chwilę wejdzie do ich pokoju zmienić butelkę. Jutro o tej porze będzie tu Cory. Jak
mogłaby spojrzeć mu w oczy, gdyby coś stało się Jonahowi? Ukryła twarz w dłoniach i
zapłakała.
* * *
Musiała zasnąć. Gdy się obudziła, było ju\ prawie jasno. Jonah le\ał bez ruchu na łó\ku.
Przez jedną przera\ającą sekundę Harriet pomyślała, \e umarł. Dotknęła jego czoła: zimne.
Ciągle jeszcze słabo oddychał.
Zerwała się na nogi i pobiegła do pokoju sióstr.
 Jonah oddycha teraz bardzo równo  wyjąkała.  Wygląda tak spokojnie, jakby
uumierał.
Czarna pielęgniarka wstała i wzięła Harriet za ramię.  Pójdę sprawdzić.  Zmierzyła mu
tętno i temperaturę. Odwróciła się do Harriet, błyskając w uśmiechu białymi zębami.
 Myślę, \e kryzys ju\ minął  powiedziała.  Oddycha zupełnie normalnie i puls mu się
wyrównuje.
Harriet odwróciła się plecami, dr\ały jej ramiona.
 Cicho, cicho  odezwała się pielęgniarka.  Zrobię pani herbaty, a potem trochę się pani
zdrzemnie.
Harriet nie ufała lekarzom ani pielęgniarkom; wiedziała, \e kłamią. Według niej Jonah ciągle
był w niebezpieczeństwie. Siedziała przy łó\ku do śniadania, patrząc jak zmienia się butelka za
butelką, słuchając jak cię\ki oddech staje się coraz bardziej wyrównany a, co więcej, gwałtowne
ruchy powoli siÄ™ uspokajajÄ….
* * *
Siostra Maddox przyszła o ósmej, jak zawsze chłodna i elegancka.
 Dzień dobry. Jak się ma pacjent?  spytała z o\ywieniem.  Przypuszczam, \e dobrze się
pani spało po tym mogadonie. Zazdroszczę pani. Ja poło\yłam się dopiero o czwartej.
Wzięła do ręki kartę Jonaha. Linia wykresu temperatury i tętna wyraznie opadała.
 No, to ju\ lepiej  powiedziała.  Mam nadzieję, \e teraz trochę bardziej zaczyna pani
doceniać doktora Williamsa.
 Jonah nie odzyskał jeszcze przytomności  odparła Harriet z rozdra\nieniem. Wiedziała,
\e jest niewdzięczna.
 Za\ywa teraz tak mu potrzebnego odpoczynku  odrzekła siostra Maddox.  Na pani
miejscu nie przeszkadzałabym mu więcej. Powinna pani pójść zjeść jakieś śniadanie.
Zamiast tego Harriet próbowała się skupić nad starym numerem  Reader s Digest . Warto
rozwijać samokontrolę, powiedziała sobie. Doświadczyła tego na własnej skórze. Z trudem
rozpoznała w lustrze swoją szarą twarz. śałowała, \e nie mo\e umyć włosów ani wziąć kąpieli
przed przyjazdem Cory ego, ale za bardzo obawiała się zostawić Jonaha, dopóki nie upewni się,
\e nic mu ju\ nie zagra\a.
Specjalista pojawił się o jedenastej i wcale nie wyglądał na uszczęśliwionego. 
Niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło  powiedział.  Proszę się ze mną skontaktować, gdy
odzyska przytomność.
Na nowo ogarnęła ją panika, przera\ający lęk. Och, nie pozwól mu umrzeć, modliła się.
Kwadrans pózniej przyszedł doktor Williams, jeszcze mniej wra\liwy ni\ zwykle, gdy Harriet
zasypała go lawiną pytań na temat stanu Jonaha.
 Ale poprawi mu się teraz, prawda?  pytała zdesperowana.
 Doprawdy, panno Poole  wtrąciła się siostra Maddox.  Doktor Williams ma jeszcze
wielu innych pacjentów, którymi musi się zająć.
 Przepraszam bardzo  nalegała Harriet  ale ojciec Jonaha ma przyjechać dziś po
południu i będzie chciał dokładnie wiedzieć, jaki jest jego stan.
 Och, dzwonił dziesięć minut temu  powiedziała siostra Maddox.
Harriet zbladła jak ściana.  I co powiedział? Dlaczego nie pozwolono mi z nim rozmawiać?
 Była pani w ubikacji, czy robiła sobie kawę  odparła siostra Maddox.  Nie uwa\ałam
tego za a\ tak wa\ne.
 Ale mogła mnie pani zawołać. Wiedziała pani, \e chcę z nim rozmawiać.
 A pani musi zdać sobie sprawę, \e siostra Maddox ma wa\niejsze sprawy na głowie ni\ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl