[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przekonać go do swojego punktu widzenia. I zamierzała uczynić to już wkrótce,
kiedy tylko Ben upora się z kłopotami zawodowymi. W końcu planowali przecież
całe swoje przyszłe życie, więc parę dni opóznienia nie miało większego
znaczenia.
W piątek rano do garażu zadzwonił Donald.
 Wiesz, kto to jest Crash Armstrong?  zapytał.
 Jasne  odpowiedziała Kate. Młody gwiazdor rockowy, wydał ostatnio
trzy płyty, które zdobyły nagrody i ogromną popularność.
 W tym tygodniu będzie występował w kasynie. Miał polecieć prosto do
Atlantic City, ale spóznił się na samolot i zjawi się na lotnisku Kennedy ego.
Chciałbym, żebyś pojechała po niego w południe i zawiozła go na wybrzeże.
 Nie ma sprawy.
W południe Kate pojechała na lotnisko. Zaparkowała samochód i wbiegła
do środka. Z łatwością rozpoznała Crasha. Był wysokim, szczupłym mężczyzną o
długich lśniących włosach i ostrych, nieco ptasich rysach.
Niektórzy z przechodzących zatrzymywali się, rozpoznając znanego
piosenkarza. Kate podbiegła, licząc na to, że uda się jej wyprowadzić Crasha,
zanim dopadnÄ… go fani.
 Cześć  powiedziała, biorąc jego walizkę.  Jestem twoim kierowcą.
Samochód czeka na zewnątrz.
 To właśnie ty zawieziesz mnie do Atlantic City?  Na jego twarzy
pojawił się uśmiech.  Kochanie, chyba mamy szczęście. Jak myślisz?
 Może.  Kate odwzajemniła uśmiech.  A może nie  dodała, widząc trzy
nastolatki zmierzajÄ…ce w ich kierunku.
 To chyba zależy od tego, jak szybko uda się nam stąd wydostać.
 ZdajÄ™ siÄ™ na ciebie.  Crash ujÄ…Å‚ jÄ… za ramiÄ™.
Kiedy dotarli do samochodu, Crash zajÄ…Å‚ miejsce obok kierowcy.
 Z tyłu byłoby ci wygodniej  zauważyła Kate.  Znajdziesz tam
telewizor, lodówkę. Poza tym mógłbyś się przespać.
 Nie przejmuj się mną, nie muszę dużo spać. Bardziej zależy mi na
towarzystwie.  Usadowił się wygodniej.  Będziesz w Atlantic City przez cały
weekend?
 Tylko dzisiaj.  Potrząsnęła głową.  Wracam jutro rano.
 Mogłabyś przyjść na mój występ.
 Może.  Uśmiechnęła się.  Będzie dobry?
 Dobry?! Genialny!
 W takim razie przyjdÄ™.
 Przyjdz. Przypilnuję, żebyś dostała wejściówkę.  Zdjął czapkę z głowy
dziewczyny i gęste włosy rozsypały się na ramionach.
 Zabierz rękę z mojej szyi.  Kate nie odrywała wzroku od jezdni.
 Dlaczego?
 Bo tego sobie życzę.
 Masz piękne włosy. Rzuciła mu ostre spojrzenie.
 Mężczyzna, z którym się spotykam, też tak uważa  powiedziała.
 Aha.  Crash cofnął rękę.
Przez kilka minut jechali w milczeniu. Kate postanowiła podjąć rozmowę.
Czekała ich długa wspólna podróż.
 Zawsze to robisz?  zapytała.
 Co masz na myśli?
 Zgrywasz siÄ™.
 Nie zawsze  uśmiechnął się,  To część twojego wizerunku publicznego,
prawda?
 Pewnie  uśmiechnął się jeszcze szerzej.  To właśnie ta część, którą
lubiÄ™ najbardziej.
 Chyba nie masz zbyt wielu przyjaciół wśród kobiet?
 Chyba nie  zgodził się Crash pogodnie.  A kto ma na to czas?
 Ty. Mamy przed sobÄ… jeszcze cztery godziny drogi.
 Naprawdę nie chcesz, żebym cię uwiódł?
W jego głosie słychać było rozczarowanie. Niewątpliwie przyzwyczaił się
już do tego, że kobiety nie są w stanie mu się oprzeć. Kate potrząsnęła przecząco
głową.
 Ten twój facet... czy to poważne?  zapytał.
 Bardzo.
 Kochasz go?
Kate zerknęła na niego ze złością.
 A czy to twoja sprawa?
 Jasne.  Uśmiechnął się przekornie.  Obliczam swoje szanse.
 Uwierz mi na słowo, nie masz żadnych.
 No cóż, wierzę.  Crash wyciągnął się wygodnie.  Czy on cię kocha?
 Tak mi siÄ™ wydaje.
 Prawdziwa miłość. Jakie to słodkie. Pisałem o tym piosenki.
 Pisałeś też piosenki o kłamstwach i zdradzie.
 A więc podobają ci się moje utwory?  Sprawiał wrażenie zadowolonego.
 Niektóre. Te o miłości.  Kate włączyła migacz i skręciła w lewo.
 JesteÅ› romantyczna.
 Lubię szczęśliwe zakończenie.
 Ja wolę smutne. Mają więcej wspólnego z prawdziwym życiem. Pomyśl,
ile osób się rozstaje i dlaczego tak się dzieje. Prawdopodobnie większość z nich
nawet nie próbuje włożyć trochę trudu w utrzymanie swojego związku. Ludzie
chcą, żeby wszystko przyszło samo. Nie uznają odmiennych racji, nie starają się
zrozumieć siebie nawzajem.
Chociaż rozmowa zeszła wkrótce na inne tematy, słowa Crasha dzwięczały
w głowie Kate przez resztę drogi. Dotarli wreszcie do miejsca przeznaczenia i
dziewczyna była wolna. Zmieniła ubranie i postanowiła przespacerować się po
promenadzie. Zjadła kolację w małym barku nad brzegiem oceanu, po czym
wróciła do hotelu na występ Crasha. Już przy pierwszej piosence przypomniało
jej się wszystko, co mówił w samochodzie o wzajemnych stosunkach pomiędzy
dwojgiem ludzi. Czy odnosiło się to również do niej i do Bena? Czy byli aż tak
przekonani o swoich racjach, że mogli poświęcić swój związek? Z całą pewnością
oboje byli uparci i oczekiwali, że druga strona się podporządkuje.
Nagle przypomniała sobie ich spotkanie na początku tygodnia, gdy
powiedziała Benowi o rozmowie podsłuchanej w samochodzie. Wypytywał ją
bardzo dokładnie, ale nie zakwestionował nawet jednego słowa. Zresztą nigdy nie
okazał jej braku zaufania. Wierzył w nią. Powiedział to wyraznie, kiedy
rozstawali się tamtego wieczoru. To ona powinna teraz nauczyć się wierzyć w
niego.
Ku swemu zdumieniu ujrzała teraz jasno, że to nie w Bena wątpiła, lecz w
siebie. Była przerażona głębią własnych uczuć i nie chciała uwierzyć, że Ben
mógł odczuwać podobnie. Nie była przecież nikim nadzwyczajnym. %7ładnym
Kopciuszkiem zamienionym przez dobrą wróżkę w piękną królewnę, lecz po
prostu zwykłą Kate Hallaby z Brooklynu. Oskarżyła Bena, że bierze pod uwagę
rozwód, a czy to nie ona właśnie nie wierzyła w trwałość tego związku? Gdyby jej
wiara w to małżeństwo była dostatecznie silna, jakie znaczenie miałoby
podpisanie tego kawałka papieru?
Zawsze była dumna ze swojego rozsądku i odwagi. Gdzie podziały się
teraz, kiedy potrzebowała ich najbardziej? Co gorsze, przez swój upór naraziła na
niebezpieczeństwo to, co się naprawdę liczyło w jej życiu  miłość Bena.
Podpisze ten przeklęty dokument i niech Ben zamknie go w swoim sejfie.
Przy odrobinie wysiłku, szczypcie szczęścia i mnóstwie kompromisów, wyjmą go
stamtąd i spalą w pięćdziesiątą rocznicę.
Crash śpiewał ostatnią piosenkę, kiedy Kate opuściła salę. Pobiegła na górę
i zebrała swój skromny bagaż do walizki. Jeżeli będzie szybko jechała, to już o
pierwszej w nocy powinna dotrzeć do Nowego Jorku. Ben pewnie będzie już w
łóżku.
Może go obudzi, a może nie... po prostu położy się obok niego i zaczeka. W
każdym razie będzie to pamiętna noc.
* * *
Ben odłożył słuchawkę telefonu i usiadł wygodnie, uśmiechając się z
zadowoleniem. W końcu udało się wszystko załatwić pomyślnie. Miał pewność,
że nie będą nachodzić go przedstawiciele prawa ani też nie przeczyta
sensacyjnych nagłówków na swój temat w prasie.
Okazało się, że jego partnerzy w interesach rzeczywiście dawali łapówki.
Wczoraj ostatecznie i nieodwołalnie zakończyła się współpraca Bena z Greenem i
Silverburgiem. Wykupił ich udziały i na razie wstrzymał roboty budowlane. Miał
teraz wreszcie czas dla Kate.
Sądził, że tydzień wystarczy, aby nabrała rozsądku i zmieniła zdanie. Nie
przypuszczał, że sam może dojść do innych wniosków. Ostatnich pięć dni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsf.htw.pl