[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poznajesz ludzi i oni wydają się bardzo mili. A potem okazuje się, że przez cały czas cię
okłamywali, żebyś za nich opłacił czesne na studiach, bo przegrali swoje pieniądze w
teksańskiego pokera.
- Myślałem raczej o zamachach terrorystycznych - mówi mój sąsiad nieco suchym tonem.-
Ale pewnie to, o czym wspomniałeś, eee... Też może być stresujące.
- Bo jest - zapewniam go przez łzy. - Nawet nie masz pojęcia. On bezczelnie mnie
okłamywał. Mówił mi, że mnie kocha i tak dalej, ale przez cały czas, jak sądzę,
wykorzystywał mnie. To znaczy, Andy - ten facet, którego zostawiłam w Londynie - on się
wydawał taki miły, wiesz? Miał zamiar zostać nauczycielem. Powiedział, że chce poświęcić
życie na uczenie małych dzieci czytać. Słyszałeś kiedyś o czymś równie szlachetnym?
- Hm - mruczy mój sąsiad.
- Nie. Bo kto w dzisiejszych czasach poświęca się czemuś takiemu? Ludzie w naszym
wieku... Ile masz lat?
- Dwadzieścia pięć - zdradza mój towarzysz z lekkim uśmiechem.
- Właśnie. - Otwieram torebkę, szukając w niej chusteczek. - No cóż, nie zauważyłeś, że
ludzie w naszym wieku... Wydaje się, że myślą wyłącz-nie o zarabianiu pieniędzy? Okay, nie
wszyscy. Ale większość. Nikt już nie chce być nauczycielem ani nawet lekarzem... Zwłaszcza
przy tych prywatnych ubezpieczeniach zdrowotnych. Nie ma z tego dużych pieniędzy,
Wszyscy chcą być bankierami inwestycyjnymi albo łowcami głów, albo prawnikami... Bo
tam kryją się pieniądze. Nic ich nie obchodzi, że nie robią niczego dla ludzkości. Oni chcą
mieć tylko rezydencje i bmw, poważnie.
-Albo spłacić swoje pożyczki za studia - wtrąca się mój sąsiad.
-Racja. Ale wiesz, nie musisz iść na najdroższą uczelnię, żeby zdobyć porządne
wykształcenie. - Udało mi się znalezć na dnie torebki zwiniętą w kłębek chusteczkę. Z jej
pomocÄ… osuszam Å‚zy. - Edukacja to raczej to, co z niÄ… robisz.
- Nigdy tak na to nie patrzyłem - mówi mój sąsiad. - Ale możliwe, że masz tu trochę racji.
-Tak mi się wydaje. - Budynki, które przelatywały za oknem, ustąpiły miejsca polom. Niebo
robi się czerwono-złote, kiedy słońce zaczyna się zbliżać do horyzontu po zachodniej stronie.
- Bo ja wiem, jak to wygina. Znam to z autopsji. Jeśli studiujesz coś takiego jak... sama nie
wiem... historię mody, na przykład - ludzie uważają cię za dziwadło. Nikt już nie chcę
zajmować się kreatywnymi rzeczami, bo to zbyt ryzy-kowne. Mogą nie osiągnąć
satysfakcjonujących zysków z inwestycji w swoją edukację, które, ich zdaniem, się im należą.
Więc wszyscy zaczynają zajmować się biznesem albo księgowością, albo prawem... albo
szukają głupich młodych Amerykanek, z którymi chcą się ożenić, żeby na nich żerować.
- Brzmi to tak, jakbyś mówiła z własnego doświadczenia - oświadcza
mój sąsiad.
-Przypuśćmy, że masz rację? - paplę. Wiem, że paplę. Ale nie bardzo umiem się
powstrzymać. Tak samo, jak nie mogę powstrzymać łez, które nadal spływają mi po
policzkach. - No bo co za człowiek - no wiesz, jeśli chcesz zostać nauczycielem - pracuje jako
kelner i jednocześnie pobiera zasiłek dla bezrobotnych?
Mój sąsiad zdaje się nad tym zastanawiać.
-Taki, który ma finansowe kłopoty?
-Można tak pomyśleć- mówię, wydmuchując nos w chusteczkę.- A co, gdybym ci
powiedziała, że to także człowiek, który przegrał wszystkie swoje pieniądze w teksańskiego
pokera, a potem poprosił swoją dziew-czynę, żeby zapłaciła za niego czesne, a poza tym,
jakby tego wszystkiego jeszcze było mało, powiedział całej swojej rodzinie, że... no, że... że
jestem grubaskÄ….
- Ty? - Mój sąsiad jest totalnie zdumiony. - Ale ty nie jesteś. To znaczy, gruba.
- Teraz już nie - mówię z cichym szlochem. - Ale byłam. Kiedy się poznaliśmy. Jednak od
czasu, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, straciłam piętnaście kilo. Ale nawet gdybym była
gruba, nie powinien był opowiadać o tym ludziom! Nie, jeśli naprawdę mnie kochał. Prawda?
Gdyby na-prawdę mnie kochał, nie zauważyłby nawet, że byłam gruba. Albo by zauważył,
ale to by nie miało dla niego żadnego znaczenia. A skoro tak, to nie miałby powodu mówić o
tym rodzinie.
- To prawda - potakuje sÄ…siad.
- Ale on to zrobił. Powiedział im, że jestem gruba! -Teraz łzy płyną strumieniem. - A kiedy
tam przyjechałam, oni wszyscy mówili: Nie jesteś gruba! "Wtedy się zorientowałam, że on
coś o tym mówił. A potem facet sobie idzie i przegrywa w karty pieniądze swoich rodziców,
swoich ciężko pracujących rodziców, które dali mu na studia! Bo jego matka, jego biedna
matka! Powinieneś ją zobaczyć. Jest pracownikiem socjalnym i zrobiła mi to niesamowite
śniadanie i tak dalej. I pomijam, że nie lubię pomidorów, a we wszystkim, co przygotowała,
były pomidory. A to kolejny znak, że Andy nigdy mnie nie kochał, mówiłam mu wyraznie, że
nie lubię pomidorów, ale on nie zwracał na to uwagi. To tak, jakby zupełnie mnie nie znał.
No bo wysłał mi maila ze zdjęciem swojego gołego tyłka. Z jakiego powodu jakiś facet
miałby sobie pomyśleć, że jakaś dziewczyna chciałaby dostać zdjęcie jego nagiego tyłka?
Dlaczego on w ogóle uznał, że można zrobić coś takiego?
- Naprawdę nie mam pojęcia - oświadcza sąsiad.
WydmuchujÄ™ nos.
- Ale to jest właśnie typowy przykład bezmyślności Andy'ego. Najbardziej mnie w tym
wszystkim przeraża, że jest mi go żal. Poważnie. Nie wiedziałam o wyłudzaniu zasiłku ani że
opowiadał wszem wobec, że jestem gruba, ani że chciał mnie wykorzystać, żeby spłacić
swoje długi karciane. A najgorsze jest to, że... O Boże, przecież nie mogę być jedyną osobą,
której się to w życiu przytrafiło, prawda? No bo czy nigdy nie wydawało ci się, że kogoś
kochasz, i robiłeś z tą osobą rzeczy, których pózniej żałowałeś? I nie miałeś potem wrażenia,
że chciałbyś te rzeczy cofnąć, tylko że to niemożliwe?
- O jakiego typu rzeczach mówisz? - chce wiedzieć mój towarzysz.
- Och! - wzdycham. To zadziwiające, ale zaczynam się czuć nieco lepiej. Może to dzięki
wygodnemu siedzeniu albo złotawej wieczornej zorzy, zalewającej wagon, w połączeniu ze
spokojnym wiejskim krajobrazem, który mijamy. A może chodzi o to, że wreszcie trochę
nawodniłam organizm. Może to ten cukier w orzeszkach ziemnych.
A może jednak wiarę w siebie przywraca mi wypowiedzenie tego, co mi się przytrafiło, na
głos. No bo każdy mógłby się dać nabrać takiemu sprytnemu kombinatorowi jak Andrew - to
znaczy, Andy. Każdy. No, może nie mój sąsiad, bo on jest facetem. Ale każda dziewczyna.
- Wiesz, o jakie rzeczy mi chodzi. - Rozglądam się, żeby sprawdzić, czy nikt nas nie
podsłuchuje. Wszyscy inni pasażerowie drzemią, słuchają czegoś przez słuchawki albo są
zbyt francuscy, żeby mnie zrozumieć. Ale i tak zniżam głos. - Laska - mówię bezgłośnie, a
znaczÄ…co.
- Wow - mówi mój sąsiad, unosząc obie ciemne brwi.
Chodzi o to, że on jest Amerykaninem. Moim rówieśnikiem. I jest taki miły. Czuję się
totalnie swobodnie, rozmawiając z nim o tym, bo wiem, że nie będzie mnie osądzał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]