[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ochrona.
Unosząc ze zdziwieniem brwi, otworzyła zamek błyskawiczny i się zakrztusiła.
- Dobry Boże, jesteś pewien, że Viper się nie pomylił?
- Myśl, że Viper mógłby się czasem mylić, byłaby bardzo odświeżająca. Niestety, to
siÄ™ nigdy nie zdarza. Dlaczego?
- Tutaj są tylko jakieś śmieci.
Dante ukrył rozbawienie.
- Zapewniam cię, że to rzadkie i cenne śmieci.
Pokręciła głową nad amuletami, talizmanami i magicznymi przedmiotami.
Wydobyła delikatny sztylet o falistym ostrzu, na którym były wyryte tajemnicze
symbole.
- Co to jest?
Dante odruchowo wzruszył ramionami.
- Kris.
- Co?
- Zwięty sztylet z Bali.
- Do czego służy?
- Ostrego końca używasz do przebijania ludzi. -Uśmiechnął się kpiąco.
Przewróciła oczami.
- Ha, ha!
- Jest obłożony zaklęciami ochronnymi. Viper uważa, że powinien być skuteczny
przeciwko wszelkim złym siłom, jakie może przywołać czarownik.
- Och! - Wyciągnęła broń w jego stronę. - Czy nie powinieneś go mieć przy sobie?
Dante uchylił się przed mocą ostrza.
- Uważaj, kochanie, ta broń jest skuteczna przeciwko mnie tak samo jak przeciwko
innym paskudztwom, więc może lepiej nie wymachuj nią tutaj.
- Och, przepraszam. - Pospiesznie wrzuciła sztylet z powrotem do torby. - Po co
Viperowi broń, która zabija wampiry?
Dante wzruszył ramionami i skręcił w stronę ekskluzywnej dzielnicy, gdzie kiedyś
mieszkał.
- Lepiej jeśli on go ma niż jego wrogowie.
- Ale chyba najlepiej byłoby go zniszczyć? - zauważyła z niepodważalną logiką.
- Viper jest kolekcjonerem, nie zniszczy tak cennego przedmiotu. - ZerknÄ…Å‚ na niÄ…. -
116
Poza tym nigdy nie wiadomo, kiedy taka broń może się przydać.
Otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
- Chcesz powiedzieć...
- Walki między wampirami są rzadkie, ale się zdarzają.
- Oj!
Dante nie odrywał wzroku od drogi.
- Właśnie.
Milczała, kiedy nacisnął przycisk na pilocie i wjechał przez znajomą żelazną bramę.
Jechali powoli długą, obrzeżoną drzewami aleją, która prowadziła do rezydencji
Seleny.
Dante nie musiał widzieć zaciśniętych pięści i wyrazu twarzy Abby, żeby wyczuć
jej narastajÄ…ce zdenerwowanie.
Właśnie tutaj jej życie na zawsze się zmieniło. Nie zapomniała o tym.
Zatrzymał samochód, wyłączył silnik i przyjrzał się jej z niepokojem.
- Abby?
- Jest o wiele gorzej, niż sądziłam - powiedziała cicho, wpatrując się w powybijane
okna i na wpół zniszczony dach.
Dante zdawał sobie sprawę, że w końcu będzie musiał zająć się posiadłością, ale
nie spieszył się z tym. Strażnicy, których Selena rozmieściła wokół domu, będą
odstraszać wszelkich nieproszonych gości. Nawet najbardziej zdesperowanych
złodziei.
DotknÄ…Å‚ delikatnie jej ramienia.
- Chcesz zostać w samochodzie?
Wzięła głęboki oddech i odwróciła się, by spojrzeć mu w oczy.
- Nie.
Dante wyjął amulet, który według zapewnień Vipera miał skutecznie odwrócić
magię potrzebną do ożywienia zombi, i wsunął go za pas. Sztylet już wcześniej
wetknął za cholewkę buta i gestem pokazał Abby, żeby włożyła kris do pochwy i
przypięła go sobie do pasa.
Pochwa miała chronić przed potężnym zaklęciem, ale równocześnie zapewnić
Abby łatwy dostęp do sztyletu, gdyby okazał się potrzebny.
Tym razem demon, zombi, wiedzma czy czarownik dostanÄ… coÅ›, czego siÄ™ nie
spodziewajÄ….
Wysiedli z samochodu i podeszli tarasem do podwójnych drzwi. Gdy weszli do
rozległego holu, Dante odruchowo skierował się do głównych schodów, a Abby
zatrzymała się przy szczątkach rozbitej wazy na marmurowej podłodze.
Przygarnął ją ramieniem, gdy z dziwną fascynacją przyglądała się porcelanowym
skorupom.
- Spokojnie - powiedział cicho.
Dopiero po chwili otrząsnęła się i zwróciła uwagę na schody. Były okopcone,
zasypane kawałkami gipsu i drewna z sufitu po eksplozji.
- Jest gorzej, niż zapamiętałam. Do diabła, jak mogło do tego dojść?
Zacisnął zęby, gdy przed oczami stanął mu obraz martwej Seleny. Przecież nic nie
117
mogło jej zabić. A z pewnością nic, co nie było czującą istotą.
- Nie wiem, kochanie.
- Sądzisz, że to była robota czarownika? - spytała. Dante zmarszczył brwi.
- Możliwe. Tak mi się wydaje.
- Nie jesteÅ› przekonany.
- Jeśli to był sługa Księcia, Selena powinna była wyczuć jego obecność, tak samo jak
ty wyczułaś zombi -zauważył. - Poza tym ona była Kielichem przez bardzo długi
czas i stała się niewiarygodnie potężna. Nie mogę sobie wyobrazić, żeby nawet
doświadczony czarownik ośmielił się wystąpić przeciwko niej.
Powoli skinęła głową.
- Myślę, że masz rację, a to znaczy, że wcale nie zbliżyliśmy się do odkrycia, co się
przydarzyło Selenie.
- Wyczuwasz coÅ›?
Abby przymknęła oczy i wciągnęła głęboko powietrze. Dante domyślił się, że
próbuje skoncentrować swoje nowo nabyte moce i sprawdzić pusty dom.
W końcu otworzyła oczy i zadrżała lekko.
- Nie, nic tu nie ma.
Dante stanął naprzeciw niej. Drżenie nie umknęło jego uwagi.
- Co siÄ™ dzieje?
Wzruszyła ramionami, starając się przywołać na wargi uśmiech.
- To tylko dreszcz.
- Dreszcz?
- No mrówki.
Dante pokręcił głową.
- Mów po ludzku!
- No wiesz, jakby ktoś przeszedł po moim grobie.
Bez namysłu machnął bronią wokół niej i błyskawicznie przyciągnął ją do siebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]